niedziela, 1 kwietnia 2012

Naucz mnie milczeć

„Naucz mnie modlitwy, która jest tęsknotą i o nic nie prosi
Naucz mnie Panie swojego najgłębszego milczenia”



Nie ma przypadków. Nawet jeśli coś dzieje się po prostu, to i tak w rezultacie jest po coś. Doświadczam tego ostatnio bardzo mocno. Doświadczam "tego" czy może po prostu Pana Boga? Usłyszałam dzisiaj: „Ten krzyż, który nosisz, oddaj Chrystusowi. Przyjdź, zostaw Mu go i nic nie mów. Nie musisz nic mówić. Po prostu powierz mu to, co cię boli. Po prostu to przemilcz”.

Przypomniał mi się wiersz Anny Kamieńskiej, który wielokrotnie czytałam w Wielki Piątek przy Grobie Pańskim podczas wieczornej adoracji. Przez ponad 10 lat pilnowałam scenariusza spotkania, rozdawałam teksty, kontrolowałam czy gitarzyści mają śpiewniki, scholistki znają kolejność utworów, a lektorzy nie zapomnieli swoich rozważań. Pamiętałam o wszystkim. A zapominałam o sobie. Zapominałam, że potrzebuje po prostu pobyć z Nim. Że On jest dla mnie. „Modlitwa Hioba” mogłaby być właściwie jedynym adoracyjnym rozważaniem, po którym jest miejsce już tylko na ciszę. Ciszę, w której Pan Bóg nareszcie ma szansę coś powiedzieć.

„Panie naucz mnie milczeć
naucz milczeć mój język
i moje wargi
Naucz milczeć moje serce
Naucz mnie nie odpowiadać
na źle postawione pytania
i fałszywe oskarżenia
Naucz mnie milczeć
nawet kiedy mówię

Naucz mnie milczeć
kiedy chcę krzyczeć
kiedy milczenie boli
(…)

Naucz mnie sensu milczenia
i milczenia sensu

(…)

Naucz mnie modlitwy
która jest tęsknotą
i o nic nie prosi

Naucz mnie milczeć
zwłaszcza wobec tych
których kocham
niech nigdy słowo
od nich mnie nie rozdzieli

(…)

Naucz mnie Panie
swojego
najgłębszego milczenia”


Tak bardzo lubimy zagadywać ciszę. Nie umiemy milczeć. Milczenie jest niezręczne, napawa niepokojem. Boimy się milczenia, nie potrafimy zmierzyć się z ciężarem ciszy. Nawet Pana Boga chcemy zagadać. Stojąc przed Nim twarzą w twarz poruszamy ciągle wargami, szepcząc wyuczone formułki lub żaląc się ze swego losu, wtrącając od czasu do czasu słowa podzięki. A potem się dziwimy, że On nie odpowiada. A kiedy ma to zrobić? W półsekundowej przerwie, między jedną Zdrowaśką a drugą? Czasem najprostsze rozwiązania okazują się najlepsze. Czasem te najbardziej banalne są najbardziej trafione. Takie oczywiste i proste. Usiąść i nie mówić nic. Pozwolić się pokochać, pozwolić działać miłości i poczuć się bezpiecznie…






1 komentarz:

cicicada pisze...

nic dodać nic ująć. Podpisuję się obiema rękami pod Twoim wpisem i z własnego doświadczenia powiem, że najbardziej lubię milczeć przed Bogiem... bo modlitw nie znam zbyt wielu, a na różańcu/koronce zazwyczaj już po pierwszej dziesiątce jestem znudzona i zaczynam myśleć o wszystkim innym tylko nie o Bogu...