czwartek, 17 kwietnia 2014

Ks. Jan Kaczkowski o świętym andrucie

"Dla mnie, to moje umieranie, w którego jestem w trakcie, jest niezwykle związane z Eucharystią. Dlatego błagam Was, odkryjcie na nowo Komunię Świętą".




W dniu ustanowienia kapłaństwa i Eucharystii, słowa człowieka, który jest dla mnie wzorem księdza, człowieka, bliźniego i umierającego, jeśli można w ogóle wzorowo umierać. Jest w tym tyle mądrości, ale i prostoty. Męstwa, ale i pokory. Wiary, ale i lęku. Czyli tak po prostu, po ludzku…






Ks. Jan Kaczkowski. Pochodzi z laickiej rodziny, potrzebował sporo czasu, by odkryć Chrystusa. Kiedy wstępował do seminarium, powiedziano mu, że będzie karykaturą księdza. Dziś 37-letni mężczyzna, doktor teologii moralnej, bioetyk. Prezes Hospicjum pw. Św. Ojca Pio w Pucku, współtwórca domowego hospicjum dla dzieci. Wykładowca, kaznodzieja, szkoleniowiec. Na co dzień towarzyszy terminalnie chorym i umierającym, wspiera ich rodziny. Od pewnego czasu sam walczy z chorobą.  O jego zmaganiach z nowotworem można przeczytać w książce „Szału nie ma, jest rak”

Z właściwym sobie poczuciem humoru i dystansem mówi o rzeczach poważnych i najważniejszych. Nie kpi, nie szydzi, nie lekceważy, ale stara się temu, co tragiczne, nadać zrozumiały i klarowny dla szarego śmiertelnika koloryt... 
 


Brak komentarzy: