czwartek, 9 kwietnia 2015

Sztampowa unikalność

Wystarczy, że ktoś wylansuje coś, co odróżnia się od reszty i rzeczywiście jest niesztampowe, zaraz reszta ma dokładnie to samo. W tym miejscu kończy się unikalność, oryginalność i wyjątkowość. Niby wszyscy do niej dążymy, a nikt tak naprawdę nie może jej złapać.

 
Doskonale widać to w telewizji. Najpierw mieliśmy modę na taniec, rozpoczętą, przez skądinąd fajny te 10 lat temu program Taniec z gwiazdami. Potem ruszył You can Dance, a jakiś czas potem w konkurencyjnej stacji Got to Dance. Tylko taniec. Poszukując uzdolnionych nieodkrytych dotąd artystów, pan Miszczak z TVN postanowił wypuścić Mam talent, ale że śpiewaków było w nim aż nadto, konkurencyjne stacje postanowiły chyba odciążyć program, dając szanse utalentowanym w innych kategoriach, i jak grzyby po deszczu wyrosły: Must be the music. Tylko muzyka, Bitwa na głosy oraz The voice of Poland. Do tego grona można w sumie dołączyć znakomity jak dla mnie i mimo wszystko wyjątkowy program Twoja twarz brzmi znajomo. Choć wcześniej gwiazdy próbowały swoich sił w Tylko nas Dwoje. Program, którego nawet sama Kasia Cichopek nie była w stanie uratować, zdjęto po jednym sezonie. Ostatnio TVN doszedł do wniosku, że dla dzieciaków też tam nie ma miejsca i wypuścił Małych Gigantów. Czekamy na odpowiedź konkurencji. Na szczęście nikt więcej nie złapał bakcyla cyrkowych popisów i nie mamy ani kolejnych edycji ani wersji Gwiezdnego cyrku.

Ale tłum szaleje. Ostatnio na punkcie szycia i gotowania. Kiedyś krawiectwa i gastronomii uczono jedynie w szkołach zawodowych, spychano do rangi zawodów dla tych, którzy ze względu na słabe wyniki w nauce i umiejętności mogą nauczyć się „jedynie” tak prostych rzeczy. Jak widać nie słusznie, bo naprawdę z jednej jak i drugiej dziedziny można uczynić sztukę. Ale żeby od razu religie? Ludzie najpierw zabijają się o to, by dostać się do programu, a potem, by go wygrać. Przeżywają, płaczą, prawie modlą się do swoich kulinarnych i modowych bogów, by zechcieli zwrócić uwagę na to, co mają do przekazania w swoich dziełach. Początkujący projektanci zabijają się w takich programach jak Project Runway i Projektanci na start. Mniej lub bardziej zdolni kucharze popisują się w Top Chef i Master Chef, jak w ukropie uwijają się w Piekielnej Kuchni. W ogóle wszyscy teraz gotują, bo gotowanie jest trendy. Co i rusz widzę na księgarnianych półkach nowe książki kucharskie podobno (bo nazwiska pierwszy raz na oczy widzę) znanych i świetnych znawców kulinariów. Nie mówiąc już o tym, że właściwie każdy celebryta zaczyna swoje celebrytowanie od zaliczenia jakiegoś pichcenia w jakiejś śniadaniowej telewizji. Oczywiście pichci lekko, zdrowo i tanio.  

W ogóle taramy się żyć i jeść zdrowo. I być fit, bo to teraz na topie. Wiemy co jemy i kupujemy, czytamy etykiety, wiemy co znaczą wszystkie E na opakowaniach, uwielbiamy ekologiczną żywność, śledzimy, lajkujemy i obserwujemy, bo chcemy być jak Modest Amaro i jego momenty, skoro do Gordona Ramseya nam daleko. Albo przynajmniej jak Ewa Wachowicz, bo Nigella Lawson jednak ma trochę nadwagi i, mimo swej apetyczności, nie wpisuje się w nasz zdrowy i ekologiczny styl życia. Bo trenerka Ewa Chodakowska nadaje rytm by być active, a Anna Lewandowska codziennie motywuje, by przed pracą zrobić zestawik ćwiczeń i zjeść owsiankę. Tylko jak poświęcić 2 godziny na trening mając 2 dzieci, pracę na dwie zmiany i nie mając w domu tak wypasionej siłowni jak żona piłkarza?

            Ponadto mamy bzika na punkcie metamorfoz. Zmieniamy dosłownie wszystko, robiąc przy tym niezłe rewolucje. Mamy kulinarne Kuchenne rewolucje. Salonowe rewolucje też mamy, choć zmiany w salonach fryzjerskich możemy oglądać jeszcze w programie Ostre ciecie i ostatnio W programie Afera fryzjera. Oglądałam jeden odcinek i myślę, że blond kucharę trzeba by na naukę kultury osobistej do prowadzącego Macieja wysłać. Wnętrza zmieniamy w programie Dorota Was urządzi, choć wcześniej robiła to Dekoratornia. Polsat idzie dalej i oferuje Nasz nowy dom. Polska wersja amerykańskiego formatu Extreme Make Over. Home Edidtion. zdecydowanie zniechęca mnie do pozostania przed telewizorem i bycia wierną wersji oryginalnej, ale co ludzie skorzystają, to ich. W ogóle zmieniamy wnętrza na modne, a nie na takie, które nam się podobają, i na które nas stać. Portale roją się od inspiracji na metamorfozy, zwłaszcza w stylu skandynawskim, z dodatkami shabby chic. Króluje styl vintage, z rustykalnymi wstawkami. Właściwie to mnie to akurat pasuje. Wyjątkowo podążam za modą, bo takie wnętrza po prostu uwielbiam.

A na końcu zmieniamy siebie, w każdy możliwy sposób: od fryzury i makijażu, przez stylizacje, po rozmiary biustów, brzuchów i pup. Za każdym razem uczestnicy podobno zyskują poczucie własnej wartości, pewność siebie, całą gamę znajomych i wielką miłość. Zmienia nas Sablewska i jej sposób na modę (kiedyś menagera gwiazd, nagle stylistka). Gok Wan też zmienia Polki i podpowiada im jak umówić się chłopakiem. Wcześniej dwie Brytyjki biegały po polskich ulicach i dokonywały metamorfoz, jednocześnie oceniając nasz wątpliwy styl. Ale przynajmniej oprócz gadania coś robiły, bo kiedy Jacyków z Horodyńską biorą ludzi na dywanik, to tylko dużo gadają, sami wyglądając jakby właśnie wyszli z cyrku. Możecie się tylko domyślać w jakiej roli tam wystąpili.

Na co jeszcze mamy modę? Na ocenianie i szoły z udziałem (wątpliwych) gwiazd oraz jury. I jak to kilka lat temu na rozdaniu Telekamer powiedział Marcin Daniec – już nie jest ważne kto występuje, tylko kto zasiada w jury. Na nieszczęście uczestników (a może na szczęście) najczęściej są to osoby, które o ocenianej przez siebie konkurencji pojęcia zielonego nie mają. No może wyjątek stanowi Must be the music, bo w jury zasiadają ludzie z branży muzycznej. Honor zwracam Iwonie Pawlovic i Michałowi Malitowskiemu, a wcześniej Piotrowi Galińskiemu – wszyscy utytułowani tancerze, jurorzy międzynarodowych konkursów. Ale reszta? Niezależnie jednak od tego kto jest oceniającym, gwiazdy i gwiazdki gną się i wiją, w pocie czoła pracując (albo żebrząc) na choć jedno pozytywne słowo. Czy to Taniec z Gwiazdami, czy Gwiazdy tańczą na lodzie, czy Gwiezdny Cyrk, czy Tylko nas dwoje, a ostatnio gwiazdy biegają z psami i skaczą do wody. I coś mi się przypomniało…

Kilka lat temu kabaret Limo zrobił parodie Tańca z gwiazdami pt.: Stanie z gwiazdami. Na końcu filmiku prowadzący spotyka sie z uczestnikiem, który odpadł, na planie nowego programu Gwiazdy płoszą gołębie. Pyta czy tu wygra, a ten odpowiada: No wiesz, jak nie tu, to w Gwiazdy gotują na parze albo Gwiazdy dmuchają pontony.... Prorocy czy co?


Brak komentarzy: