środa, 6 maja 2015

Weekend w Krakowie

Mówią, że Kraków jest przereklamowany. A ja lubię tam wracać. Wyłączając melexy, kramy, pamiątki i całą masę kiczu, jawi mi się obraz starego, doświadczonego miasta, który bogatą historią i niepowtarzalnym klimatem sprawia, że za każdym razem, kiedy tam jestem, przenoszę się w jakiś inny, równoległy świat.


Weekend w Krakowie brzmi banalnie. Mnóstwo ludzi, stałe punkty zwiedzania i towarzyskich posiadówek. Mówią, że Kraków jest przereklamowany. A ja naprawdę lubię tam wracać. Unosi się w tym mieście, poza smogiem powietrzu, jakaś niezwykła atmosfera. Nawet z tym całym komercyjnej tandety. Właściwie wyłączając melexy, kramy, pamiątki i całą masę kiczu, jawi mi się przepiękny obraz starego, doświadczonego miasta, który bogatą historią i niepowtarzalnym klimatem sprawia, że za każdym razem, kiedy tam jestem, przenoszę się w jakiś inny, równoległy świat.










O Krakowie można pisać elaboraty. I spędzić można tam nie weekend, a całe tygodnie i nie zdążyć zobaczyć wszystkiego, co to miasto ma do zaoferowania. Kiedy czyta się przewodniki, ma się wrażenie, że już wszystko się widziało. Krakowskiego Rynku Głównego, jednego z najpiękniejszych w Europie, przedstawiać i reklamować nie trzeba. Sukiennice tętniące handlowym życiem, które niezmiennie budzą mój zachwyt, kiedy biorę do ręki wystawiane tam produkty, ale i zdumienie, gdy zerkam na cenę. Kościół Mariacki z ołtarzem Wita Stwosza również jest centralnym punktem wszelkich wycieczek. Nie wspominając już o Zamku Królewskim na Wawelu i Wawelskiej Katedrze. Do tego dołóżmy jeszcze gwarne Stare Miasto, ulicę Grodzką i Bramę Floriańską. Obowiązkowo zatrzymujemy się przy Franciszkańskiej 3, a stąd za jednym zamachem udajmy się do Łagiewnik, do sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Taki standardowy plan, a jednak nigdy nie nudzi. Przynajmniej mnie. Aha, no i zapomniałabym jeszcze o Kazimierzu. Fantastyczne miejsce spotkania, współistnienia i przenikania kultury żydowskiej i chrześcijańskiej. Gdyby nie nachalność kierowców melexów, naprawdę można by było przenieść się w ten czas, gdy w powietrzu unosił się szept modlitwy rabinów, nawoływania kupców i targi kupujących, rozmowy przechodniów i ten cudowny dźwięk żydowskiej muzyki… 









         Kiedyś kojarzony głównie z ruderami i opuszczonymi domami, dziś Kazimierz jest sercem nocnego życia Krakowa. Stanowi poważną konkurencję dla Rynku Głównego, jeśli chodzi o atrakcje przyciągające turystów. Bo komercjalizacja dotarła także i tu. Puby, restauracje i kawiarnie sprawiają, że niepowtarzalny klimat przyciąga i zatrzymuje gości nie tylko do późnych godzin nocnych, ale i na stałe. Na Placu nowym i przy ulicy Szerokiej odbywają się liczne imprezy plenerowe, festyny, festiwale i koncerty. Najbardziej popularny, Festiwal Kultury Żydowskiej, rozpropagował prawdziwą modę na sztukę i kulturę żydowską. Nic dziwnego, że Kazimierz wraz ze Starym Miastem i Wawelem został wpisany na listę światowego  dziedzictwa UNESCO, a od 1994 roku Kazimierz wraz ze Starym Miastem, Wawelem, Stradomiem, Piaskiem, Podgórzem i Nowym Światem został uznany za pomnik historii. 













                Będąc na Kazimierzu mamy dosłownie rzut beretem do dwóch obiektów sakralnych – pierwszy wszem i wobec znany jako kościół na Skałce, drugi to kościół garnizonowy św. Agnieszki. O kościele św. Michała Archanioła i św. Stanisława Biskupa oraz klasztorze paulinów przy ul. Skałecznej 15 w Krakowie też wiele mówić nie trzeba. Jest miejsce kultu św. Stanisława, biskupa, męczennika, mimo, że prochy świętego złożono na Wawelu. W 2005 roku kościół na Skałce otrzymał tytuł Bazyliki Mniejszej, a w uroczystościach z tej okazji uczestniczył kardynał Jozeph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI. Miejsce to pełni także rolę Panteonu Narodowego. W Krypcie Zasłużonych, oprócz Jana Długosza, spoczywają także m.in.: Wincenty Pol, Adam Asnyk, Stanisław Wyspiański, Jacek Malczewski, Karol Szymanowski czy Czesław Miłosz. 









Natomiast niewiele osób wie, że w kościele św. Agnieszki w 1993 roku złożono sprowadzone z Wielkiej Brytanii prochy gen. Józefa Hallera. Historia samego kościoła natomiast sięga prawie XV wieku. Kiedyś znajdował się tu klasztor ss. Bernardynek. Dziś w budynkach klasztornych znajduje się probostwo. Kilkakrotnie niszczony, niestrudzenie odbudowywany. Mimo to zachował swój wyjątkowy charakter barokowego budynku z kolebkowym sklepieniem. Współcześnie ściany kościoła pokrywają tablice wotywne między innymi tablica z nazwiskami oficerów polskich wymordowanych w Katyniu, Charkowie, Ostaszkowie i Miednoje ozdobiona wizerunkiem Matki Boskiej Katyńskiej oraz ziemią z miejsc straceń. 





Warto odwiedzić muzea krakowskie, m.in. Muzeum Lotnictwa Polskiego lub Muzeum Archeologiczne. Warte uwagi są także Muzeum Historyczne Miasta Krakowa w podziemiach Rynku. Ale gdyby komuś nie chciało się łazić albo złapały go skurcze po długich spacerach, w ciepły słoneczny dzień można zlec nad brzegiem Wisły. I choć zawsze w Krakowie mam wrażenie, jakby się czas zatrzymał, to kiedy wpatruję się w nurt rzeki, myślę sobie czasem – nie zatrzyma się, musi płynąć, musi z prądem… A ja nie…  




Fot. Rafał Górczyński


2 komentarze:

Unknown pisze...
Ten komentarz został usunięty przez autora.
Unknown pisze...

Ponoć dobre jest również Muzeum AK :)