Trudno
powiedzieć czy to miasteczko czy wioska. Jakieś 4000 mieszkańców, muzeum, Urząd
Miasta, apteka. Ale sklepu to w zasadzie nie uświadczysz. Po większe zakupy trzeba
jechać do Bad Kissingen, jakieś 5 km. Wprawdzie zdarzają się wielorodzinne domy,
w zasadzie bloki, z jedną klatką i kilkoma mieszkaniami, ale po przeciwnej stronie
ulicy gospodarstwo, takie żywcem wyjęte z polskiej wsi.
Czerwone
dachy domów rozpościerają się u podnóża niewielkiego wzniesienia i na jego
zboczu. Domy stoją w większości bezpośrednio przy ulicy, bez żadnego
ogrodzenia. Mało który ma w ogóle obszerną, ogrodzoną posesję. Nawet garaże
stoją pootwierane na oścież.
Niemcy
mają ogromne zamiłowanie do ozdób w ogrodach. Niezliczone ilości krasnali,
drewnianych figurek, kamiennych posążków, metalowych zwierzątek, kolorowych
kul. Kiczowato to nieraz wygląda, a właściwie co i rusz, to przesyt ozdób
oszpeca ogródki zamiast je upiększać. Choć czasami pojedyncze elementy nadają
fajny swojski klimat domowi. Pod warunkiem, że dekorację skomponowano z umiarem
i ze smakiem.
Wyjątkowe
są ozdoby świąteczne. Nie tylko w okresie Bożego Narodzenia stroi się drzewka. W
czasie Wielkanocy zdobi się je plastikowymi jajkami, wieszanymi niczym bombki
na gałązkach. Na pierwszy rzut oka wygląda to trochę dziwnie, ale jak się
człowiek przyzwyczai, to nawet wczuwa się w tę atmosferę.
Świąteczne ozdoby na placu św. Marcela. |
Niemcy
korzystają z energii odnawialnej w znacznie większym stopniu niż my. Wiele domów
ma na dachach solary, czerpiące z promieni słonecznych nawet w pochmurny czy
zimowy, mroźny dzień.
Solary na dachu domu. |
I na dachu garażu. |
Trzeba
przyznać – pięknie tam. Ale nie wyobrażam sobie życia gdzie indziej niż tu. Mogę
tam jechać na weekend, na tydzień, może na dwa… Ale tęskni mi się za naszymi
blokowiskami, za polskimi lasami, za Tatrami, za językiem polskim. Pamiętam, że
kiedy w zeszłym roku wróciliśmy po prawie tygodniowym pobycie, pierwsze słowa
wypowiedziane przez panią kasjerkę: dwadzieścia sześć pięćdziesiąt, wypowiedziane
czystą polszczyzną, brzmiały niczym jak poezja… No już tak mam. Tam wakacje,
tutaj – dom.
![]() |
Piekarnia, ale nigdzie nie ma tak dobrego chleba, jak w Polsce. |
Choć jakoś tak swojsko brzmi.... |
Następnym razem buszujemy po Kissingen... |
2 komentarze:
uwielbiam Twoje relacje z podróży :)
Te domki z ozdobami wyglądają wręcz bajecznie :)
Prześlij komentarz