Naucz mnie Panie swojego najgłębszego
milczenia”
Nie ma przypadków. Nawet jeśli coś dzieje się po prostu, to i tak w rezultacie jest po coś. Doświadczam tego ostatnio bardzo mocno. Doświadczam "tego" czy może po prostu Pana Boga? Usłyszałam dzisiaj: „Ten krzyż, który nosisz,
oddaj Chrystusowi. Przyjdź, zostaw Mu go i nic nie mów. Nie musisz nic mówić. Po
prostu powierz mu to, co cię boli. Po prostu to przemilcz”.
Przypomniał mi się wiersz Anny
Kamieńskiej, który wielokrotnie czytałam w Wielki Piątek przy Grobie Pańskim
podczas wieczornej adoracji. Przez ponad 10 lat pilnowałam scenariusza
spotkania, rozdawałam teksty, kontrolowałam czy gitarzyści mają śpiewniki,
scholistki znają kolejność utworów, a lektorzy nie zapomnieli swoich rozważań.
Pamiętałam o wszystkim. A zapominałam o sobie. Zapominałam, że potrzebuje po
prostu pobyć z Nim. Że On jest dla mnie. „Modlitwa Hioba”
mogłaby być właściwie jedynym adoracyjnym rozważaniem, po którym jest miejsce
już tylko na ciszę. Ciszę, w której Pan Bóg nareszcie ma szansę coś powiedzieć.
„Panie naucz mnie milczeć
naucz milczeć mój język
i moje wargi
Naucz milczeć moje serce
Naucz mnie nie odpowiadać
na źle postawione pytania
i fałszywe oskarżenia
Naucz mnie milczeć
nawet kiedy mówię
Naucz mnie milczeć
kiedy chcę krzyczeć
kiedy milczenie boli
(…)
Naucz mnie sensu milczenia
i milczenia sensu
(…)
Naucz mnie modlitwy
która jest tęsknotą
i o nic nie prosi
Naucz mnie milczeć
zwłaszcza wobec tych
których kocham
niech nigdy słowo
od nich mnie nie rozdzieli
(…)
Naucz mnie Panie
swojego
najgłębszego milczenia”
naucz milczeć mój język
i moje wargi
Naucz milczeć moje serce
Naucz mnie nie odpowiadać
na źle postawione pytania
i fałszywe oskarżenia
Naucz mnie milczeć
nawet kiedy mówię
Naucz mnie milczeć
kiedy chcę krzyczeć
kiedy milczenie boli
(…)
Naucz mnie sensu milczenia
i milczenia sensu
(…)
Naucz mnie modlitwy
która jest tęsknotą
i o nic nie prosi
Naucz mnie milczeć
zwłaszcza wobec tych
których kocham
niech nigdy słowo
od nich mnie nie rozdzieli
(…)
Naucz mnie Panie
swojego
najgłębszego milczenia”
Tak bardzo lubimy zagadywać ciszę. Nie
umiemy milczeć. Milczenie jest niezręczne, napawa niepokojem. Boimy się
milczenia, nie potrafimy zmierzyć się z ciężarem ciszy. Nawet Pana Boga chcemy
zagadać. Stojąc przed Nim twarzą w twarz poruszamy ciągle wargami, szepcząc wyuczone
formułki lub żaląc się ze swego losu, wtrącając od czasu do czasu słowa
podzięki. A potem się dziwimy, że On nie odpowiada. A kiedy ma to zrobić? W półsekundowej
przerwie, między jedną Zdrowaśką a drugą? Czasem najprostsze rozwiązania okazują
się najlepsze. Czasem te najbardziej banalne są najbardziej trafione. Takie
oczywiste i proste. Usiąść i nie mówić nic. Pozwolić się pokochać, pozwolić
działać miłości i poczuć się bezpiecznie…
1 komentarz:
nic dodać nic ująć. Podpisuję się obiema rękami pod Twoim wpisem i z własnego doświadczenia powiem, że najbardziej lubię milczeć przed Bogiem... bo modlitw nie znam zbyt wielu, a na różańcu/koronce zazwyczaj już po pierwszej dziesiątce jestem znudzona i zaczynam myśleć o wszystkim innym tylko nie o Bogu...
Prześlij komentarz