Zwykle
szukam rzeczy niesztampowych, nietuzinkowych, które wyrażą mój charakter i upodobania,
a jednocześnie będą takim pójściem pod prąd. To, co poniżej, jest nawet pod
prąd mnie samej.
Powinnam w tym temacie stworzyć nowy blog, ale
nie chce zostać blogerką modową. Interesuje mnie co nowego w modzie piszczy,
jaki designe jest na topie, lubię oryginalne i funkcjonalne gadżety, ale nie
podążam ślepo za trendami. Tylko dlatego, że nowy model jakiegoś „i” ma swoją premierę,
nie oznacza, że mój stary i wysłużony telefon odejdzie do lamusa. Podobnie jest
z modą. Mam w szafie kilka takich sztuk ubrań, które bardzo lubię i chociaż
dawno wyszły z mody, to nie potrafię się ich pozbyć, bo one wciąż z nadzieją
czekają na swój wielki come back. Który nadejdzie, bo moda zatacza koła na
przestrzeni 20-30 lat.
Ale tym razem nie o tym.
W moim niewielkim rodzinnym miasteczku każda
ślubna ekstrawagancja przyjmowana jest raczej niechętnie. Inaczej powiem: każde
odstępstwo od przyjętego wzorca, jest traktowane jako ekstrawagancja. Moje wiśniowe
lakierkowe szpilki do śnieżnobiałej sukni ślubnej były dość szeroko komentowane
jeszcze przed ślubem, choć w ślubnym świecie kolorowe, wyraziste buty to coraz częstszy
element ślubnego look’u. Podobnie jak dobrane pod kolor pozostałe dodatki,
łącznie z krawatem pana młodego, który z daleka bił intensywnym bordo po
oczach. Suknia ze srebrnym pasem i kieszeniami też była czymś niezwykłym,
chociaż sama w sobie była bardzo prosta w kroju i uszyta została w dość popularnym
ostatnimi czasy stylu.
Ale… gdybym miała więcej odwagi, zdecydowanie
grubszy portfel, a przede wszystkim figurę i wymiary modelki, z pewnością
stałabym się posiadaczką jednej z poniższych sukni z kolekcji Provence Julie
Vino na 2015 rok. Jednocześnie zostałabym najbardziej obgadaną i skandaliczną panną
młodą wszech czasów. Ale dla takiej sukni warto ponieść wszelkie koszty…
Z reguły cenie sobie skromność, ale (wbrew
pozorom) nie jestem fanką ascetyzmu. Urzeka mnie delikatność i prostota, ale nie
pogardzę bogactwem podanym ze smakiem. Sukienki z kolekcji Julie Vino są
zaprzeczeniem moich upodobań. Ale w swojej ekstrawagancji, oryginalności i
seksowności są tak fenomenalne, że zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Niesamowicie
odważne, podkreślają niebotyczne kobiece kształty. Może i niestosowne na ślub,
może zbyt frywolne, jak na kościelną uroczystość, ale wyobraziłam je sobie w wersji
wieczorowej – głęboka czerń, butelkowa zieleń, czerwień wina, granat nocy… móc
chociaż raz wbić się w modelowy rozmiar i emanować kobiecością… Tak,
kobiecością, nie seksapilem. Bo każda z tych sukienek fantastycznie uwydatnia atuty
kobiecego ciała.
Spokojnie, nie trzeba mnie uświadamiać w kwestii
akceptacji siebie i pozbywania się kompleksów. Po prostu urzekło mnie piękno –
projekt przelany na materiał, plus precyzja kroju, połączenie faktur, dokładność
szycia, dbałość o detale… Dzieło sztuki. A ja lubię się czasem czymś zachwycić…
Źródło zdjęć: www.slubnaglowie.pl
4 komentarze:
Suknie piękne, do pokazania (sesja foto i te sprawy), ale żeby była funkcjonalna to trzeba by je ciachnąć na wysokosci kostek lub ciut nizej aby móc chodzić czy tańczyć. Chyba żeby tył podpiąć a przód jednak skrócić. Ale jesli chodzi o ukazanie wdzieku, szyk i klasę, to... pierwsza klasa:)
Aurin, masz racje, że trzeba by było ciachnąć tu i ówdzie, ale naprawdę są przepiękne. A że na moim weselu nie byłyby funkcjonalne nawet ciachnięte, to też moja suknia była szeroka, krótsza i zdecydowanie wygodniejsza, bo tańcom i hulankom nie było końca. Ale wiesz, wyobrażam sobie w takiej sukni, oczywiście w innym kolorze, jakieś wytworne przyjecie, na którym tylko się stoi i błyszczy, stanowiąc idealny "wieszak" prezentujący ten szyk, wdzięk i klasę. I ciesze się, że podzielasz mój zachwyt :)
Trochę spóźnione, ale serdeczne życzenia ślubne: zachwytu sobą nawzajem zawsze i wszędzie, w pięknej sukni i przepoconym swetrze.
M.
@ M: Dziękuję za życzenia :) W imieniu Małża też :) Niech nam towarzyszą nie tylko ślubnie, ale na zawsze. Wiec wcale nie spóźnione. Ostatnio częściej w przepoconym swetrze, wiec to chyba dobrze wróży na przyszłość... :)
Prześlij komentarz