Wystarczy, że ktoś wylansuje coś, co odróżnia
się od reszty i rzeczywiście jest niesztampowe, zaraz reszta ma dokładnie to
samo. W tym miejscu kończy się unikalność, oryginalność i wyjątkowość. Niby
wszyscy do niej dążymy, a nikt tak naprawdę nie może jej złapać.
Doskonale widać to w telewizji. Najpierw
mieliśmy modę na taniec, rozpoczętą, przez skądinąd fajny te 10 lat temu
program Taniec z gwiazdami. Potem
ruszył You can Dance, a jakiś czas
potem w konkurencyjnej stacji Got to
Dance. Tylko taniec. Poszukując uzdolnionych nieodkrytych dotąd artystów,
pan Miszczak z TVN postanowił wypuścić Mam
talent, ale że śpiewaków było w nim aż nadto, konkurencyjne stacje
postanowiły chyba odciążyć program, dając szanse utalentowanym w innych
kategoriach, i jak grzyby po deszczu wyrosły: Must be the music. Tylko muzyka, Bitwa na głosy oraz The voice
of Poland. Do tego grona można w sumie dołączyć znakomity jak dla mnie i
mimo wszystko wyjątkowy program Twoja
twarz brzmi znajomo. Choć wcześniej gwiazdy próbowały swoich sił w Tylko nas Dwoje. Program, którego nawet
sama Kasia Cichopek nie była w stanie uratować, zdjęto po jednym sezonie. Ostatnio
TVN doszedł do wniosku, że dla dzieciaków też tam nie ma miejsca i wypuścił Małych Gigantów. Czekamy na odpowiedź
konkurencji. Na szczęście nikt więcej nie złapał bakcyla cyrkowych popisów i
nie mamy ani kolejnych edycji ani wersji Gwiezdnego
cyrku.
Ale tłum szaleje. Ostatnio na punkcie szycia i
gotowania. Kiedyś krawiectwa i gastronomii uczono jedynie w szkołach
zawodowych, spychano do rangi zawodów dla tych, którzy ze względu na słabe
wyniki w nauce i umiejętności mogą nauczyć się „jedynie” tak prostych rzeczy.
Jak widać nie słusznie, bo naprawdę z jednej jak i drugiej dziedziny można uczynić
sztukę. Ale żeby od razu religie? Ludzie najpierw zabijają się o to, by dostać
się do programu, a potem, by go wygrać. Przeżywają, płaczą, prawie modlą się do
swoich kulinarnych i modowych bogów, by zechcieli zwrócić uwagę na to, co mają
do przekazania w swoich dziełach. Początkujący projektanci zabijają się w
takich programach jak Project Runway
i Projektanci na start. Mniej lub
bardziej zdolni kucharze popisują się w Top
Chef i Master Chef, jak w ukropie
uwijają się w Piekielnej Kuchni. W
ogóle wszyscy teraz gotują, bo gotowanie jest trendy. Co i rusz widzę na
księgarnianych półkach nowe książki kucharskie podobno (bo nazwiska pierwszy
raz na oczy widzę) znanych i świetnych znawców kulinariów. Nie mówiąc już o
tym, że właściwie każdy celebryta zaczyna swoje celebrytowanie od zaliczenia
jakiegoś pichcenia w jakiejś śniadaniowej telewizji. Oczywiście pichci lekko,
zdrowo i tanio.
W ogóle taramy się żyć i jeść zdrowo. I być fit,
bo to teraz na topie. Wiemy co jemy i kupujemy, czytamy etykiety, wiemy co
znaczą wszystkie E na opakowaniach, uwielbiamy ekologiczną żywność, śledzimy,
lajkujemy i obserwujemy, bo chcemy być jak Modest Amaro i jego momenty, skoro
do Gordona Ramseya nam daleko. Albo przynajmniej jak Ewa Wachowicz, bo Nigella
Lawson jednak ma trochę nadwagi i, mimo swej apetyczności, nie wpisuje się w
nasz zdrowy i ekologiczny styl życia. Bo trenerka Ewa Chodakowska nadaje rytm
by być active, a Anna Lewandowska
codziennie motywuje, by przed pracą zrobić zestawik ćwiczeń i zjeść owsiankę.
Tylko jak poświęcić 2 godziny na trening mając 2 dzieci, pracę na dwie zmiany i
nie mając w domu tak wypasionej siłowni jak żona piłkarza?
Ponadto mamy bzika na punkcie
metamorfoz. Zmieniamy dosłownie wszystko, robiąc przy tym niezłe rewolucje.
Mamy kulinarne Kuchenne rewolucje. Salonowe rewolucje też mamy, choć zmiany
w salonach fryzjerskich możemy oglądać jeszcze w programie Ostre ciecie i ostatnio W programie Afera fryzjera. Oglądałam jeden odcinek i myślę, że blond kucharę
trzeba by na naukę kultury osobistej do prowadzącego Macieja wysłać. Wnętrza
zmieniamy w programie Dorota Was urządzi,
choć wcześniej robiła to Dekoratornia.
Polsat idzie dalej i oferuje Nasz nowy
dom. Polska wersja amerykańskiego formatu Extreme Make Over. Home Edidtion. zdecydowanie zniechęca mnie do
pozostania przed telewizorem i bycia wierną wersji oryginalnej, ale co ludzie
skorzystają, to ich. W ogóle zmieniamy wnętrza na modne, a nie na takie, które
nam się podobają, i na które nas stać. Portale roją się od inspiracji na metamorfozy,
zwłaszcza w stylu skandynawskim, z dodatkami shabby chic. Króluje styl vintage,
z rustykalnymi wstawkami. Właściwie to mnie to akurat pasuje. Wyjątkowo podążam
za modą, bo takie wnętrza po prostu uwielbiam.
A na końcu zmieniamy siebie, w każdy możliwy
sposób: od fryzury i makijażu, przez stylizacje, po rozmiary biustów, brzuchów
i pup. Za każdym razem uczestnicy podobno zyskują poczucie własnej wartości, pewność
siebie, całą gamę znajomych i wielką miłość. Zmienia nas Sablewska i jej sposób na modę (kiedyś menagera gwiazd, nagle
stylistka). Gok Wan też zmienia Polki i podpowiada im jak umówić się
chłopakiem. Wcześniej dwie Brytyjki biegały po polskich ulicach i dokonywały
metamorfoz, jednocześnie oceniając nasz wątpliwy styl. Ale przynajmniej oprócz
gadania coś robiły, bo kiedy Jacyków z Horodyńską biorą ludzi na dywanik, to
tylko dużo gadają, sami wyglądając jakby właśnie wyszli z cyrku. Możecie się
tylko domyślać w jakiej roli tam wystąpili.
Na co jeszcze mamy modę? Na ocenianie i szoły z
udziałem (wątpliwych) gwiazd oraz jury. I jak to kilka lat temu na rozdaniu
Telekamer powiedział Marcin Daniec – już nie jest ważne kto występuje, tylko kto
zasiada w jury. Na nieszczęście uczestników (a może na szczęście) najczęściej
są to osoby, które o ocenianej przez siebie konkurencji pojęcia zielonego nie
mają. No może wyjątek stanowi Must be the music, bo w jury zasiadają ludzie z
branży muzycznej. Honor zwracam Iwonie Pawlovic i Michałowi Malitowskiemu, a
wcześniej Piotrowi Galińskiemu – wszyscy utytułowani tancerze, jurorzy
międzynarodowych konkursów. Ale reszta? Niezależnie jednak od tego kto jest
oceniającym, gwiazdy i gwiazdki gną się i wiją, w pocie czoła pracując (albo
żebrząc) na choć jedno pozytywne słowo. Czy to Taniec z Gwiazdami, czy Gwiazdy
tańczą na lodzie, czy Gwiezdny Cyrk,
czy Tylko nas dwoje, a ostatnio
gwiazdy biegają z psami i skaczą do wody. I coś mi się przypomniało…
Kilka lat temu kabaret Limo zrobił parodie Tańca z gwiazdami pt.: Stanie z gwiazdami. Na końcu filmiku
prowadzący spotyka sie z uczestnikiem, który odpadł, na planie nowego programu Gwiazdy płoszą gołębie. Pyta czy tu
wygra, a ten odpowiada: No wiesz, jak nie tu, to w Gwiazdy gotują na parze albo Gwiazdy
dmuchają pontony.... Prorocy czy co?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz