Wraz z pojawieniem się w domu niewielkiego boomboxa,
przekopuję półki i pudła w poszukiwaniu starych płyt audio. Odkopałam Tryptyk
autorstwa Rubik & Książek. A obok tego nie sposób przejść obojętnie…
Na tym
chyba polega fenomen sukcesu tego duetu. Efekt ich twórczości nie pozostawia
człowieka obojętnym. Zawsze budzi jakieś emocje. Albo pozytywne albo negatywne.
Jedni do dziś zachwyceni. Inni opluwają, twierdzą, że to sacro-polo, kicz i
tandeta. No i w ramach obelgi zawsze można rzucić: „Twoja matka klaszcze u
Rubika!”. A prawda jest taka, że wszyscy u Rubika klaskaliśmy. Albo raczej z
nim. Charakterystyczny rytm, wyklaskiwany na początku jednego z utworów,
porywał tłumy. I nie było w tym czasie nikogo, kto by go nie rozpoznał. Taka
wyklaskiwana Jaka to melodia?. To trochę
jak z niedawnym hitem (czy takim niedawnym?) Ona tańczy dla mnie. Każdy zna, każdy śpiewa, każdy rusza pod
melodię nóżką. Niby kicz i tandeta, disco-polo, a jednak każdy daje się porwać.
Podobnie było dekadę temu.
No właśnie. Przy okazji odkopania Psałterza Wrześniowego, przypomniało mi
się, że w czerwcu minęło 10 lat, odkąd piosenka Niech mówią, że to nie jest miłość zdobyła pierwsze miejsce na
Festiwalu Jedynki w Sopocie i została prawdziwym hitem tamtego lata, nie
schodząc z pierwszych miejsc list przebojów przez długi czas. Koncerty
przyciągały tłumy, sale koncertowe i amfiteatry po prostu pękały w szwach. Bilety
rozchodziły się jak świeże bułeczki, od premiery po ostatnie spektakle. Bo to
nie były zwykłe koncerty. To były prawdziwe spektakle. Czy takie znowu kiczowate
i tandetne? Zacznijmy od początku. Dwa słowa wstępu dla tych, którzy nie
pamiętają.
Otóż… W latach 2004-2006 z inicjatywy prezydenta
Kielc Wojciecha Lubawskiego, powstał tzw. Tryptyk
Świętokrzyski, czyli zbiór trzech oratoriów, do których muzykę napisał
niekoniecznie znany, ale bardzo zdolny i utytułowany kompozytor Piotr Rubik, a
słowa napisał poeta Zbigniew Książek - również szerzej znany dopiero po wielkim
sukcesie Tryptyku. W 2004 roku swoją
premierę w Kielcach (podobnie jak pozostałe części) miała Świętokrzyska Golgota. Oratorium początkowo miało powstać już w
2000 roku i nie tylko uświetnić Festiwal Święty Krzyż 2000 w Kielcach, ale stać
się także muzyczną promocją miasta. Libretto napisane przez Książka czekało na
oprawę muzyczną, której początkowo autorem miał zostać Stanisław Radwan. Jednak
różnica zdań obu twórców co do ostatecznego kształtu dzieła spowodowała
wstrzymanie prac. Dopiero cztery lata później Piotr Rubik zakończył prace nad
oratorium. W kwietniu 2004 wykonane je po raz pierwszy w bazylice katedralnej.
Solistami wówczas byli: Dorota Jarema, Katarzyna Groniec, Robert Janowski,
Andrzej Biegun i Michał Bajor, który na początku i na końcu oratorium wykonywał
znany wszystkim utwór z filmu Qvo vadis
– Co ma przeminąć (który potem zastąpiono
Inwokacją Zdumienie), narratorem był
natomiast Paweł Deląg. Oratorium w takim składzie doczekało się wydania płytowego,
a moim zdaniem jest to najlepsze wykonanie tego Oratorium. Potem były jeszcze
dwa wydania płytowe CD i DVD, ale w zupełnie innym składzie (Joanna Słowińska,
Bogna Woźniak, Janusz Radek i Maciej Miecznikowski, w roli narratora Jan
Nowicki), ale to już nie jest to… W każdym razie sama Golgota przeszła trochę
bez echa, zwłaszcza w mediach ogólnopolskich, bo w lokalnych coś tam o tym
wspomnieli. To było jednak za mało na tak spektakularny sukces, na który wcale
nie prezydent Kielc, a sam Rubik miał chrapkę.
Dopiero pierwsze miejsce w Sopocie przyniosło
sławę i prawdziwe pieniądze. A, że Tu Es
Petrus, czyli druga część tryptyku została poświęcona Janowi Pawłowi II i
to jeszcze z premierą w roku jego śmierci… Nie dało się obok tego przejść
obojętnie. Emocje zrobiły swoje. Zbigniew Książek opisywał oratorium jako
poetycką opowieść o trzech największych tajemnicach tego świata: Tajemnicy
Stworzenia, Tajemnicy Krzyża i Tajemnicy Miłości. Skład solistów nieco
zmieniono i poszerzono (do Joanny Słowińskiej, Janusza Radka, Macieja
Miecznikowskiego i Doroty Jaremy dołączyli Olga Szomańska-Radwan oraz Przemysław
Branny), zmieniono narratora (Igor Michalski) i w maju 2005 roku zaprezentowano
w Kieleckiej Kadzielni dzieło na sześciu solistów, dwa chóry i orkiestrę symfoniczną.
Efekt był niesamowity! Siostra przyjaciela mojego brata śpiewała w jednym z
tych chórów. Pamiętam jak brat wspominał, że jego przyjaciel z żoną dostali od
niej zaproszenie na ten koncert. Jeszcze wtedy ani nazwiska twórców, ani tytuł
koncertu niewiele nam mówił.
Rok później premierę ma Psałterz Wrześniowy, który zawiera wiele odniesień do tragicznych
wrześniowych wydarzeń z kraju i ze świata. Głównie do 1939 roku, ale
pamiętajmy, że we wrześniu 2006 roku mija okrągłe 5 lat od zamachów na WTC w
Nowym Jorku. Świat ciągle żyje tamtymi wydarzeniami. Dużo żalu, rozpaczy i patosu
w treści znowu przyciąga rzesze fanów. Oratorium złożone z psalmów (taki tytuł
nosi każdy utwór) mówi jednak dużo o nadziei, o pragnieniach, o radości i o wierze.
Zarówno twórcy, jak i soliści mają już status
gwiazd. Samo oratorium już nie powala tak, jak poprzednie. Szału nie ma, ale
musi być świetne, w końcu to trzecia część. Zmienia się jedna z solistek – Olgę
Szomańską-Radwan zastępuje Małgorzata Markiewicz. Tłum szaleje, gdy ze sceny
wybrzmiewa: Połóż mnie na swym ramieniu,
połóż jak pieczęć na sercu… Znowu wszyscy klaszczą. Trudno nie jest, bo
rytm bardzo zbliżony do poprzedniego hitu. Nic dziwnego, zresztą powtórzeń w
tej części jest więcej. Tylko znowu trzeba czekać całe 1,5 godziny koncertu, by
na końcu usłyszeć, z tą różnicą, że na żywo, promowaną od kilku tygodni
piosenkę. Znowu duet, znowu o miłości. Ale chwyta. Publiczność jest zachwycona.
Ja też byłam na prapremierze w Radomiu. Rok wcześniej, w tym samym amfiteatrze,
w cudowny czerwcowy wieczór, siedziałam z przyjaciółką na Tu Es Petrus. I też klaskałam.
Żałuję tylko, że w tym czasie nie grali już właściwie Świętokrzyskiej Golgoty. Udało mi się
tylko zdobyć premierową wersję oratorium. Najlepszą ze wszystkich dostępnych.
Najlepszą ze wszystkich trzech części. Dlaczego? Bo najmniej komercyjną. Bo niebotyczną
piosenkę o miłości nie śpiewa duet, tylko sam Robert Janowski. Bo Zbigniew
Książek, oprócz czerpania z Biblii, potrafił być kreatywny i obsadzić cały
utwór nawet 5 zwrotkami bez powtarzania żadnej. Bo Piotr Rubik komponował
muzykę pod tekst, a nie pod publikę i…nie klaskał… Ale o tym następnym razem. I
o tym, dlaczego te utwory naprawdę mają swoją wartość. Mimo wszystko
ponadczasową.
Niech mówią, że to nie jest miłość
wyk.: Olga Szomańska-Radwan i Przemysław Branny
słowa: Zbigniew Książek
muzyka: Piotr Rubik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz