piątek, 24 lutego 2012

Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka...

Kiedyś myślałam, że pisanie bloga jest szczytem ekshibicjonizmu i ogromnie dziwiłam się ludziom.  Okazuje się, że wszystko zależy od punktu widzenia, a ten będzie się zmieniał wraz z kolejno zajmowanymi siedzeniami.

Kiedyś myślałam, że pisanie bloga jest szczytem ekshibicjonizmu i ogromnie dziwiłam się ludziom, którzy kilkanaście razy w miesiącu zamieszczali obszerne opisy swojego życia, z nadzieją, że jest barwne, ciekawe i pełne pasji na tyle, że inni pasjami będą z wypiekami na twarzy pochłaniać te wypociny. Ofukałam kilka podesłanych przez znajomych linków i postanowiłam nie mieć z tym dziwnym  tworem nic do czynienia. Ale takie postanowienia robiłam już wcześniej nie raz: odnośnie telefonu komórkowego w torebce , posiadania Internetu, obecności na społecznościowych portalach, przebijania uszu czy noszenia krótkich spódnic. Dziś można mnie złapać pod dwoma numerami  telefonów, wkurzam się, gdy jest awaria netu, mam dwa konta na popularnych portalach, galantą kolekcję kolczyków,  i nawet zakładam krótkie spódnice.
Okazuje się, że wszystko zależy od punktu widzenia, a ten będzie się zmieniał wraz z kolejno zajmowanymi siedzeniami. Albo trzeba dotrzeć na swojej drodze do takiego miejsca, które kompletnie zmieni perspektywę. Moja zmieniła się wówczas, gdy buszowanie po jednym z najlepszych wynalazków cywilizacji, doprowadziło mnie do wirtualnych pamiętników, w których nietuzinkowe osoby w niesztampowy sposób prezentowały swoje niekonwencjonalne zamiłowania. Zamieszczane opisy rzeczywiście były barwne, ciekawe, i na tyle pełne pasji, że ja sama pasjami i z wypiekami na twarzy zaczęłam pochłaniać ich zawartość. Niecierpliwie czekając na więcej… Żądna kolejnej dawki adrenaliny zaczęłam aktywnie udzielać się w dyskusjach, co rusz dodając nowe posty, śledząc komentarze blogowiczów. W przypływie emocji, weny, natłoku myśli czy czego tam jeszcze, zaczęłam mocno „rozpychać się” w zamieszczanych treściach. Zaczęło brakować mi miejsca, dlatego postanowiłam znaleźć swój własny kąt. Mam nadzieję, że zadomowię się tu na dłużej, a czytelnicy znajdą dla siebie kawałek podłogi.
Bo będzie o tym, co pasjonuje i urzeka. O tym, co boli i jest udręką. O tym, że nie wszystko jest tym, na co wygląda. O tym, że można wydobyć coś z niczego. O rzeczach małych i wzniosłych. O miejscach pięknych i wartych zobaczenia, ale i takich, które warto szerokim łukiem omijać. O tych, co nieśmiało chylą czoła w pokorze, i tych, co w samouwielbieniu gwiazdorzą. O modzie i urodzie. O zabawkach i gadżetach. O tym, co materialne i namacalne, ale i o tym, co ulotne i nietykalne. O tym ile światła może być w tym, co szare, nudne i niepozorne. Ale i o tym ile razy jesteśmy ślepi na cień, który rzuca piękno w świetle reflektorów. O tym , że wszystko jest po coś albo jest po prostu.
O wszystkim i o niczym? Okazuje się, że nawet chaos ma w sobie jakiś porządek. O sprzecznościach, kontrastach, paradoksach. O tym, że dwa elementy układanki muszą mieć kompletnie różne kształty, żeby do siebie pasować. Nie ma przecież dwóch takich samych egzemplarzy ludzkich. Bo "gdyby każdy miał to samo, nikt nikomu nie byłby potrzebny".

O tym właśnie będzie ten blog.

Brak komentarzy: