czwartek, 26 kwietnia 2012

Przyjaźń - wzajemny dar?

Czy tylko ja ciągle żyję naiwną nadzieją, że w dzisiejszym konsumpcyjnym XXI wieku można jeszcze bezinteresownie związać się duchowo z drugą osobą i stać się, bez żadnych papierkowych poświadczeń, odpowiedzialnym za to, co się oswoiło?



„Ktoś, kto jest przyjacielem, ten kocha;
Ale ten, kto nas kocha, nie zawsze umie być przyjacielem.”
(Seneca)

Przyjaźń – bardzo trudne pojęcie do zdefiniowania. Niby takie oczywiste i powszechne, a jednak tak niedookreślone i właściwie unikatowe. 

Przyjaźń, tak jak miłość, musi być obustronna, w przeciwnym wypadku nie ma szans na przetrwanie. Będzie żyć tak długo, aż stronie dającej wyczerpią się życiodajne soki. A przecież nie o to chodzi, żeby spić śmietankę i odejść. Bo kto przestał być przyjacielem, nigdy nim nie był. Przyjaciel to ktoś, kto wie o mnie wszystko, a mimo to i tak dalej mnie lubi, spędza ze mną czas, spieszy mi z pomocą, milczy ze mną, pociesza mnie i śmieje się ze mną w niebogłosy. A może z przyjaźnią jest jednak jak z pieniędzmi – że łatwiej ją zdobyć niż utrzymać – tylko ja ciągle żyję naiwną nadzieją, że w dzisiejszym konsumpcyjnym XXI wieku można jeszcze bezinteresownie związać się duchowo z drugą osobą i stać się, bez żadnych papierkowych poświadczeń, odpowiedzialnym za to, co się oswoiło? Stąd właściwie już tylko krok do miłości, ale jest zasadnicza różnica, którą św. Franciszek Salezy wyjaśnia tak:

„Można kochać, nie będąc kochanym,
jest to wówczas miłość, nie przyjaźń, która polega na wzajemnej miłości.
Bez miłości z obu stron nie ma przyjaźni.”

W bollywoodzkim filmie Kal Ho Naa Ho (Gdyby jutra nie było) pada takie zdanie, które główny bohater Rohit wypowiada do swej ukochanej, ciągle go lekceważącej Nainy : Ktoś powiedział, że początkiem i końcem każdej miłości jest przyjaźń. Nam brakuje tylko środka. Niestety lub stety wielu osobom tego środka zabraknie. Szkoda tylko, że niektórzy, nie dostrzegając daru, który już mają, nie potrafią odróżnić jednego od drugiego. A to najprostsza droga do tego, by stracić to, co do rąk zostało nam już dane.


                 ********************************************** 


Muzyczny prezent dla wszystkich uprzedzonych do bollywoodzkiego kina. Bardzo udany film, z tematem, którego nie powstydziłaby się niejedna amerykańska produkcja i motywem muzycznym, który mnie po prostu oczarował.... Kal Ho Naa Ho - polecam :)



6 komentarzy:

Batman pisze...

No, w końcu doczłapałem się do czterech jabłek i czas posmakować:)Najpierw uaktywniłem się przy temacie hip-hopu, ale spostrzegłem, że to był marzec, a to dawno za nami...Jeśli chodzi o przyjaźń, to chyba obok miłości drugie nieco zdewaluowane słowo w naszej kulturze. Słyszałem kiedyś od pewnej osoby: "Mam kilkuset 'przyjaciół' na facebooku, ale kiedy chcę z kimś na serio pogadać, to nie potrafię napisać do nikogo". Do definicji miłości, które podajesz, można dorzucić jeszcze moją ulubioną: "Przyjaźń to taka sytuacja, kiedy dwie osoby patrzą w jednym kierunku". Miłość różni się od przyjaźni tym, że w miłości dwie osoby wpatrują się w siebie; adorują się nawzajem. W przyjaźni dwie osoby oczywiście akceptują i afirmują siebie, ale nie skupiają się na sobie. Łączy ich jednomyślność, pomimo wielu różnić. Takie jest przynajmniej moje doświadczenie przyjaźni. Nie wiem czy kojarzysz dwóch wielkich przyjaciół, św. Bazylego i św. Grzegorza? Pisali, że łączy ich jedna dusza. Dzisiaj od razu byśmy doszukiwali się podtekstów homoseksualnych, a to była prawdziwa męska przyjaźń, nie bojąca się jednak subtelnych porównań. Wiele można jeszcze pisać. Ciekawy temat i w ogóle fajnie, że piszesz. W necie jest tak wiele chłamu na blogach, więc sensowne wpisy - jak Twoje - można traktować w kategoriach cudu:)

Cóż, Bollywood to nie mój gust (kiedyś nawet próbowałem coś obejrzeć), ale szanuję:) W końcu o treść chodzi, prawda?

Belegalkarien pisze...

Ktoś powiedział, że przyjaźń, to jedna dusza w dwóch ciałach. I to bez żadnych podtekstów. Chociaż z takiej przyjaźni damsko-męskiej (jeśli w ogóle tak istnieje) czasem jakaś mięta przez rumianek wyrosnąć może. Chociaż teraz to się zastanawiam, czy to przyjaźń damsko-męska, czy ten wstęp do wspomnianego przeze mnie środka :). Ale właśnie dlatego, żeby w miłości nie patrzeć tylko na siebie, nie adorować się ciągle, ale umieć wspólnie patrzeć w tym samym kierunku - każda miłość powinna zaczynać się od przyjaźni. Bo wydaje mi się, że miłość oparta tylko na motylach w brzuchu, fascynacji fizycznej - może mieć problem z przetrwaniem...

A jeśli chodzi o bollywood, to pasjonatką nie jestem, ale zdarzają tematy i przesłania filmów, które, zrealizowane w inny sposób, mogłyby świetnym materiałem. Mam świadomość, że tego typu filmy kojarzą się z kiczem, ale wystarczy dobre opakowanie, żeby zobaczyć zawartość w innym świetle. Ot, chociażby "Slumdog" - film bollywodzki, nie da się ukryć, ale wystarczyła nominacja do Oscara, żeby świat zaczął się zachwycać. albo ostatnie wystąpienie Radzimira Dębskiego, który pokazał nową interpretację przeboju disco polo "Jesteś szalona". A w bollywodzie najbardziej urzeka mnie muzyka, dla mojego ucha dużo lepsza niż niejeden przebój dance :) Mają znakomite motywy muzyczne, jak choćby wyżej prezentowany.

Pozdrawiam i zapraszam częściej :)

Schmetterling Coeliacus pisze...

Miłość dwustronna być nie musi? Eros-agape-caritas? Oparcie zaś na motylach w brzuchu skuteczne po prostu być nie może? O tym, co Autorka mogła mieć na myśli pisząc te słowa - a zwłaszcza inne, i co z nich dla mnie wynika - pomyślę logując się gdzie indziej. Pozdrawiam!

Batman pisze...

Przyjaźń między kobietą a mężczyzną, pozbawiona wzajemnej fascynacji i wykraczającej poza relację "oblubieńczą" jest pewnie możliwa, ale jednocześnie bardzo trudna. Wymaga ogromnej dojrzałości i szczerości przed sobą. Takie relacje jakie przydarzyły się Dianie i Jordanowi (dominikańska przyjaźń) czy Klarze i Franciszkowi (franciszkańska odmiana przyjaźni damsko-męskiej)mogą imponować. Ale znam ludzi, którzy idąc entuzjastycznie za taką wizją, lądowali zupełnie na manowcach, do końca udając przed sobą, że łączy ich jedynie przyjaźń. Taka przyjaźń bywa często początkiem zauroczenia, a nawet głębszej miłości. Dojrzałość i jeszcze raz dojrzałość... Tylko, często po fakcie okazuje się, że z tą dojrzałością bywa bardzo różnie.

cicicada pisze...

to ja powiem krótko - dobrze, że są jeszcze ludzie którzy wierzą w bezinteresowną przyjaźń :)

Belegalkarien pisze...

Są, wierzą i realizują, ale to strasznie trudne... Zwłaszcza, kiedy przychodzi czas, żeby się siebie nauczyć, mając do dyspozycji zaledwie kilka dni... Ale o tym za chwilę w krótkiej relacji z totalnie niezaplanowanej wyprawy. Wiedziałyśmy, że spotykamy się we trzy we Wrocławiu. W rezultacie zatoczyłyśmy koło przez Czechy i Niemcy, lądując w Lubaniu. Jednego dnia przekroczyłyśmy 4 różne granice... Ale o tym za chwile...:)