czwartek, 1 marca 2012

Charyzma i klimat


Współczesny Kościół ma taki PR, o którym niejeden celebryta mógłby tylko pomarzyć. Klimatyczny kościół i charyzmatyczny przewodnik prędzej zatrzymają przy sobie ludzi niż monotonny kaznodzieja i surowe kamienne mury. Dyskusja jednak nie polega na tym, co wybiorą z oferowanego im asortymentu, ale czy w ogóle chcą wybierać. A tu już mamy kłopot.

Ostatnio na pewnym poczytnym dominikańskim blogu, wywiązała się dyskusja, a właściwie dwie – jedna dotycząca rezygnacji młodych z udziału w życiu Kościoła, druga natomiast kwestii wpływu „otoczki” jaką są duchowni i wznoszone ku czci Pana Boga budynki, na doświadczanie i przeżywanie wiary. Idealnie byłoby, gdyby „otoczka” nie miała żadnego znaczenia w przeżywaniu i doświadczaniu obecności Boga, a młodzi garnęli się do Kościołów bez specjalnej zachęty. Niestety tak nie jest. W tej kwestii osiągnięcie ideału graniczy z cudem.
Myślę, że Kościół Katolicki ma absolutne narzędzia i warunki do tego, by młodych w przy sobie zatrzymać.  Klimatyczny wnętrze i charyzmatyczny duszpasterz prędzej zatrzymają przy sobie ludzi, których, nie sama wiara, ale sposób jej przeżywania będzie związany z miejscem i czasem, w którym akurat się znajdą. Nie zawsze i nie wszędzie forma wyrażenia swojego "wierzę" będzie taka sama. Bo nie każdy odważy się na głośny śpiew, wzniesienie rąk w geście uwielbienia czy padnięcie przed obliczem Najwyższego na twarz, nie zachęcony przez duchowego przewodnika lub niewsparty przez wiernych ze wspólnoty stojących obok.
Każda parafia, wspólnota czy duszpasterstwo organizuje różnego rodzaju akcje, których celem jest przyciągnąć uwagę wiernych. Spotkania filmowe, adoracje, kawiarenki, rekolekcje czy choćby pielgrzymki piesze na Jasną Górę. Nie widziałam grupy, która by szła do Matki Bożej w workach pokutnych, biczując się rzemieniami.  Modlitwa, owszem, ale także tańce, zabawa i śpiew. Spotkania młodych w Wołczynie, na polach Lednicy,  Taize, piesze pielgrzymki na Jasną Górę, rekolekcje na Górze św. Anny, Jarmark Dominikański etc. Czy to nie jest PR Kościoła Katolickiego XXI wieku?
Wydaje mi się, że pytanie powinno dotyczyć nie tego, co wybiorą z oferowanego im asortymentu, ale czy w ogóle chcą wybierać. Żyjemy w czasach, kiedy wszelkie firmy handlowo-usługowe oferują nam obsługę i załatwienie sprawy niemal natychmiast, często na telefon, przez Internet, właściwie bez wychodzenia z domu. Podobno wszystko po to, by nasze życie było łatwiejsze, wygodniejsze. Bo przecież jesteśmy tak zapracowani, że nie mamy za wiele czasu dla siebie, a co dopiero na płacenie rachunków, robienie zakupów, załatwianie urzędowych spraw. A taka zacna firma RCC* wymaga poświęcenia - nie tylko wyjścia z domu, ale i zaangażowania w domu. Nie da się zostawić pewnych obowiązków za drzwiami firmy, bo jest się jej współpracownikiem i współtwórcą właściwie całą dobę. Efekty zwykle nie są widoczne od razu, a na wynagrodzenie pracuje się często latami. Chciałoby się czasem załatwić coś od razu, a tu się okazuje, że Szef jakiś zapracowany, ma mnóstwo innych spraw na głowie i jakoś nie kwapi się nas rychło wysłuchać. To frustruje... Przyzwyczajeni do wygody zaczynamy szukać konkurencji, która załatwi nas szybciej, sprawniej i bez większego wysiłku z naszej strony. Czasem uważamy, że sami zrobimy to lepiej…
Żeby się przekonać, że tu i tylko kompleksowo i bez problemów  załatwimy swoje sprawy, zaspokoimy swoje potrzeby, potrzebujemy zachęty, kolorowej reklamy, poklepania po ramieniu i zapewnienia, że wszystko będzie dobrze. A Jezus to niby co robił? Jak miał przyciągnąć do siebie ludzi, mówiąc o cierpieniu, krzyżu, biczowaniu? Przez 3 lata głosił Dobrą Nowinę i czynił cuda! Uzdrawiał, wskrzeszał z martwych, rozmnażał chleb. W Kanie Galilejskiej dał 400 litrów wina. A dopiero z czasem zaczął to wino zabierać. Czy można sobie wyobrazić lepszą kampanię reklamową na rozpoczęcie działalności?  Mówił: krzyż, dopiero wtedy, gdy uczniowie byli gotowi. Gdy ugruntował ich pozycję w Firmie i był pewien, że poprowadzą ją dalej. A potem zostawił 12 managerów...:) Czy to, co robił, to nie był ówczesny PR?
Jasne, że istotą naszej wiary nie jest wystrój kaplicy czy ksiądz o sympatycznym sposobie bycia. Ale są różni ludzie. Jeśli wszyscy mieliby tak mocno ugruntowaną relację z Panem Bogiem, rozwiniętą duchowość, pogłębiony wgląd i tak silnie zakorzenioną przynależność do wspólnoty Kościoła Katolickiego, że nikt i nic nie byłby w stanie ich zachwiać, ani rozproszyć, to Kościół już dawno zwinąłby manatki, bo nie byłoby sensu dalej głosić Dobrej Nowiny. Nie zdrowym, ale tym, co źle mają - mówi Jezus. Mamy ciągle dążyć do doskonałości, do świętości. Uznanie się za doskonałego trąci pychą, a to pierwszy z siedmiu…
Różnimy się doświadczeniem, duchowością, wiedzą, obyciem. Grunt to nie zapomnieć, że są wśród nas, katolików, i tacy, którzy jak ten Tomasz - muszą zobaczyć, dotknąć, aby uwierzyć.... więc jeśli przychodzą dla tego roześmianego, fajnego księżula lub dla bogato wystrojonego żłóbka i kwiatów przy ołtarzu – to niech przychodzą. Niektórzy z tych, których Jezus nazywał swoimi uczniami, też na początku przyszli tylko posłuchać i popatrzeć…
*****************************************************************
*RCC - Roman Catholic Church  ;)

5 komentarzy:

gryzli pisze...

happeningi są dobre na krótką metę a na dłuźszą nie sprawdzają się. Życzę wytrwałości w pisaniu

o. Krzysztof pisze...

Dołączam się do przedmówcy. Wytrwałości w pisaniu życzę i dużo nowych pomysłów. Co znaczy nick: Belegalkarien?

Belegalkarien pisze...

Belegalkarien to moje imię w języku....elfickim:). Koleżanka, zagorzała fanka twórczości Tolkiena, bawiła się tym stworzonym przez niego elfickim alfabetem.
Na razie to wszystko takie w powijakach, taka próba mikrofonu. Któregoś dnia pobawię się polskim alfabetem i zamienię nick na dane z dowodu osobistego:).

Pomysłów jest sporo, kilka zaczętych, czeka na owocniejszą wenę:). Na razie wykorzystuje to, co już kiedyś zrodziło się sensownego (przynajmniej tak mi się wydaje).

Dziękuję za dobre słowo :)

ilonkaka pisze...

Fajnie sie czyta. Przemysle i dorzuce swoje przyslowiowe trzy grosze. Poki co powodzenia.

cicicada pisze...

fajnie tu:) będę zaglądać.
wytrwałości w pisaniu życzę