wtorek, 6 listopada 2012

Mądrość tkwi w prostocie

„Ciociu, ja nie jestem Panem Jezusem, tylko małym dzieckiem na ziemi. Nie mogę wszystkiego robić na raz!”


Tuż przed Euro 2012 polscy kabareciarze przygotowali program satyryczny o tematyce piłkarskiej. Nawet nie próbowali kamuflować autentycznych postaci pod pseudonimami, symbolami czy metaforami. Pamiętam z jednego ze skeczów monolog Franciszka Smudy z mężczyzną pilnującym Stadionu Narodowego w trakcie budowy. Panowie rozmawiają o tym, że następnego dnia ma się na stadionie odbyć mecz towarzyski, a ten ciągle wygląda jak plac budowy. A do tego leży na nim śnieg, a przecież stadion wyposażony jest w dach. Końcówka dialogu rozłożyła mnie na łopatki:
FS: No właśnie, a dlaczego na narodowym stadionie leży śnieg? (chwilka ciszy)
M: Bo napadał.

Kapitalne! Za każdym razem, jak oglądam ten skecz, chichoczę w tym miejscu, ale to chyba najmądrzejszy tekst całego skeczu, jeśli nie całej futbolowej gali (w kontekście ostatnich wydarzeń z basenem narodowym, nabiera zupełnie nowego znaczenia….). Mój kolega stwierdził, że ten tekst jest tak głupi, że aż śmieszny. Czy aż tak głupi? A może śmieszny, bo aż tak oczywisty? A może wcale nie powinien być śmieszny?

My, dorośli, mamy tendencję do utrudniania nawet najbardziej banalnych rzeczy, do komplikowania tych najprostszych. Kiedy coś wydaje się łatwe, szukamy haczyka, żeby było trudniejsze. Lubimy przechwalać się jak to mamy ciężko w pracy, jakie odpowiedzialne stanowiska pełnimy, ile to wysiłku wkładamy we wszystko, co robimy, kiedy w rzeczywistości okazuje się, że z realem niewiele ma to wspólnego, a i nie wymaga zbytniego ubarwiania, bo ubogacone naszą wyobraźnią zaczyna wyglądać komicznie, a nie poważnie, jak założyliśmy, snując opowieść.

Przypomina mi się kapitalna zagadka o tym, jak schować żyrafę w lodówce. Dorosły, zapytany o to, zacznie główkować, jak znaleźć sposób, by błysnąć inteligencją, bo to pewnie zagadka podchwytliwa. Dziecko odpowie zwyczajnie: Otworzyć lodówkę, włożyć żyrafę i zamknąć lodówkę. Banał. Ale nawet po takim sprawdzianie, dorosły zapytany o to, jak w lodówce zamknąć słonia, zacznie obmyślać cały plan logistyczny umieszczenia zwierzęcia w sprzęcie. Dziecko odpowie: otworzyć lodówkę, wyjąć żyrafę, włożyć słonia i zamknąć lodówkę. I tyle.

Czteroletni synek koleżanki niedawno zagaił do mnie takimi oto przemyśleniami:
- Wiesz Ciociu, ja to się ożenię z Nadusią (swoją koleżanką, jego rówieśnicą).
- A ona o tym wie? Pytałeś ją? – podtrzymuję temat nieco zaskoczona. – Bo wiesz Adaś, dziewczyny to tak lubią, żeby je poprosić o rękę, zapytać czy chcą zostać czyjąś żoną. Dobrze by było, gdybyś poszedł do niej i zapytał: Nadusia, czy zostaniesz moją żoną?
Na co niespeszony Adaś, z lekką ironią i pobłażaniem dla mojego wywodu (przynajmniej tak to brzmiało), odpowiada:
- Ciociu, ja nie muszę się pytać, ja ją sobie wybrałem….

Geniusz!

Geniuszem prostoty był Jan Paweł II. Podczas spotkania z dziećmi z programu Ziarno w 1991 r. dwie owieczki czekały w zagrodzie na Ojca Świętego – jedna była biała, a druga czarna. Papież zapytany przez prowadzącego ks. Wojciecha Drozdowicza o owieczki, którą wybiera, odpowiedział: „Po co wybierać? Najlepiej zabrać obie.” Dialog z dziećmi, które zadawały pytania, to prawdziwe mistrzostwo świata!:


Dz: Czy Ojciec Święty lubi być papieżem?
P: A co mam robić?
Dz: Czy tańcem można wielbić Boga?
P: Można, jak najbardziej. I to jeszcze jak!
Dz: Czy Ojciec Święty lubi przyrodę?
P: Bardzo.
Dz: Jak najlepiej się modlić?
P: Tak, jak Pan Jezus powiedział.
Dz: A czy papież lubi szpinak?
P: Jak mi dadzą, to jem.


Mistrzostwo świata! Bez zbędnych komentarzy, filozoficznych wywodów, mądrych argumentów, moralizatorskiego tonu. Po prostu.

*******************

Ten sam rezolutny czterolatek od rychłego ożenku, poszedł umyć buzię po zjedzeniu czekoladowego ciasta. Na moje pytania kontrolne: "Adasiu, umyłeś buzię? A rączki czyste? A suche? A posprzątałeś stolik po jedzeniu?", rzecze do mnie tak:
- Ciociu, ja nie jestem Panem Jezusem, tylko małym dzieckiem na ziemi. Nie mogę wszystkiego robić na raz!"

Szczęka mi opadła.... Jak to mądrość tkwi w prostocie.... 



2 komentarze:

cici pisze...

nic dodać nic ująć... po prostu mistrzostwo :)
a na zdjęcia czekam niecierpliwie, może przełamiesz moje jedyne wrażenia z Łodzi jako odrapanego szarego miasta;)

Anonimowy pisze...

Świetny wpis! ależ się uśmiałam.

KB