Kiedy kierownik pociągu wita wsiadających
pasażerów i życzy przyjemnej podróży, to wiem, że nie kłamie…
Podobno zasady są po to, żeby
je łamać. Nie lubię tego robić. Zasady wyznaczają pewien kierunek działania,
dają poczucie bezpieczeństwa, uczą konsekwencji, wprowadzają porządek. Ale co
innego schematy, stereotypy… To już inna bajka. A ja uwielbiam je przełamywać.
Więc i tym razem pokuszę się o przeciwstawienie się światu i napiszę kilka
dobrych słów o polskiej kolei. Tak, tak, o tych wagonach z przedziałami
pamiętającymi PRL, o dworcach, punktualności i komforcie jazdy. W Polsce.
Od jakiegoś czasu (ok.1,5 roku)
dość regularnie, 2-3 razy w miesiącu wsiadam na dworcu Łódź-Kaliska. Trasy Łódź-Warszawa,
Łódź-Lublin, Łódź-Katowice, Łódź-Radom i oczywiście wszystkie wymienione w
drugą stronę, mam obcykane. Czasem jeszcze zaczepię o Częstochowę i Koluszki
celem przesiadki. I tak sobie myślę, że może 1,5 roku to nie dużo, ale częstotliwość
już spora. Wystarczy by doświadczyć wszystkiego tego, o czym piszą internauci i
trąbią media. Tymczasem, może trudno w to uwierzyć, pociągi, którymi jeżdżę,
nie spóźniły się ani razu… Raz jedyny godzinny postój w Piotrkowie, ale nawet
dobrze wyszło, bo tak czekałabym tę godzinę na dworcu w Koluszkach, a w ten
sposób wysiadłam z pociągu, przeszłam na drugi peron i 7 minut później już
podróżowałam moją „przesiadką” do domu. Poza tym raz nawet udało mi się jechać
w klimatyzowanym przedziale, kiedy to przy 35 stopniowym upale mieliśmy pozamykane
okna, by czuć przyjemny chłód. Nie wspomnę już o tym, że nowe niskopodłogowe
pociągi PESY mają taką klimę, że po godzinnej jeździe z Warszawy do Mińska nie
mogłam się doczekać aż znowu ogrzeję się w parnym powietrzu lipcowego wieczoru.
Cichutkie, szybciutkie, wygodne… W pociągu zwykle czytam, czasem piszę pracę,
jak akurat laptopa targam ze sobą. Jedyny tłok, jaki uświadczyłam to osobowy z
Łodzi do Radomia przed świętami. No i może codzienny poranny do Warszawy. W
przedziałach zwykle siedzę sama, co również zwiększa komfort jazdy (TLK ma
całkowitą rezerwację miejsc, trzeba siadać zawsze zgodnie z numerkami na
bilecie). Sympatyczna i miła obsługa, 51% zniżki dla studenta. Idealizuję?
Może. A może staram się widzieć dobre strony.
Dworce są świetnie zaopatrzone
(przynajmniej te w dużych miastach), więc nawet jeśli się czegoś zapomni,
szybko można nabyć potrzebną rzecz w poczekalni. Polskie dworce w ogóle
ewoluują. Katowice naprawdę wypiękniały, Lublin zachował swój zabytkowy
charakter, podobnie jak Gdańsk, Radom ostatnio oddano po remoncie, o Warszawie
nie mówię, bo wiadomo. Straż ochrony kolei co kawałek, kierownik pociągu od
razu reaguje, gdy wsiada ktoś pijany lub zaczyna się awanturować (sama byłam
świadkiem, jak kierownik pociągu wysadził upierdliwych, pijanych pasażerów na
najbliższej możliwej stacji).
Może to rzeczywiście
wyidealizowany obraz, może mam zbyt małe doświadczenie i za mało jeszcze
widziałam, ale to co widziałam wystarczy, bym odczarowała sobie polską kolej i
jeździła nią bez obaw, jak to miało miejsce jeszcze jakiś czas temu. Kiedy
kierownik pociągu wita wsiadających pasażerów i życzy przyjemnej podróży,
to wiem, że nie kłamie…
4 komentarze:
Toś laurkę wystawiła kolejom, oby częściej takie doświadczenia. Jeszcze gdyby częściej były przystosowane do przewozu rowerów to byłoby super, super :)
Ja jeżdżę z Głowna do Łodzi - pociągi jak z czasów dzieciństwa. stare, wysłużone, ale jeżdżą :-)
Pewnie, że zawsze trafi się jakiś zabytkowy telepak :), ale na nowe pociągi PESY naprawdę nie można narzekać :). A miejsca na rowery są coraz częściej Aurin. Przyznam szczerze, że od początku wakacji nie zdarzyło mi się jechać pociągiem, który ich nie miał. Często nawet ogłaszali, informując o wjeździe pociągu na peron, których wagonach jest miejsce na rowery. Wiele idzie ku dobremu i z tego trzeba się cieszyć :)
Zgodzę się z Panią co do PKP,choć osobiście wolę Polskiego Busa -gdyż jest możliwość ładowania telefonu [czyli można słuchać muzyki przez całą jazdę bez obawy,że się rozładuje]..
Prześlij komentarz