W
jednym ze swoich wierszy napisał o miłości: „spróbuj nie chcieć jej wcale wtedy
przyjdzie sama”. Jakże często spragnieni obecności i ciepła młodzi single
słyszą od starszych, doświadczonych życiową mądrością, że jeśli przestaną
czekać na tę jedyną miłość, to ona się sama znajdzie w najmniej oczekiwanym
momencie. Ale z drugiej strony wszyscy namawiają nas na spełnianie swoich
marzeń, na wychodzenie im naprzeciw, na realizację swoich zamiarów tu i teraz,
zaraz, bo życie jest za krótkie i nie ma na co czekać. A jeśli dla kogoś
największym marzeniem jest właśnie ta miłość – mąż/żona, dzieci i domek z
ogródkiem? To co ma zrobić? Czekać, a raczej przestać czekać i oczekiwać czy
może wziąć sprawy w swoje ręce i działać? W końcu siedząc w domu za zamkniętymi
drzwiami mamy marne szanse na znalezienie prawdziwej miłości, no chyba, że
pisane nam jest stworzenie rodziny z listonoszem lub kurierem.
I
chociaż wielokrotnie doświadczam prawdziwości stwierdzenia ks. Jana, to jednak
mam z tym pewien kłopot, bo po drugiej stronie jest cierpliwość i wytrwałość w
prośbach składanych przed obliczem Pana Boga. Ilekroć bowiem ktoś każe mi
czegoś nie oczekiwać i nie spodziewać się wcale, zostawić biegowi czasu lub po
prostu działaniu Pana Boga, tylekroć ktoś inny każe na coś czekać i nieustannie
bez wytchnienia prosić, gorliwie się modlić i nie ustawać. Więc które z
rozwiązań jest tym słusznym? Złoty środek
- nie ustawać, ale nie czekać. Jest w tym jednak pewna sprzeczność, no bo skoro proszę i zabiegam,
znaczy, że tego chcę. Jeśli tego chcę, to znaczy, że tego oczekuję. A jeśli
przestanę oczekiwać, to przestanę prosić, bo po co zabiegać o coś, na co nie
czekam?
A może
odpowiedź jest dużo prostsza niż nam się wydaje, tylko potrzeba czasu, by
uzyskać odpowiedź. Często na siłę próbujemy dopisywać to tego jakąś ideologię. Tymczasem
może to działa tak, że to Pan Bóg cierpliwie i wytrwale czeka aż zmęczeni
zmaganiami z przeciwnościami, damy Mu pole do działania, odsuniemy się na bok,
by wreszcie zawinął rękawy i mógł pokazać nam swoją moc, mówiąc: zobacz, od
razu trzeba było zdać się na mnie, bo ja wiem lepiej, kiedy jest najlepszy
czas. Ale Twój wysiłek zostanie nagrodzony.
Moja
miłość jest wyczekana i wymodlona. Ale przyszła w momencie, w którym najmniej
się jej spodziewałam. Przyszła sama, gdy przestałam jej chcieć. Przestałam na
nią czekać, a ona dała mi więcej, niż mogłam się spodziewać. Dalej jednak modlę
się, by piękniała. Ale robię wszystko, by nie ustawała w rozwoju, by rozkwitała
z dnia na dzień.
Módl się tak, jakby wszystko zależało od
Pana Boga, działaj tak, jakby wszystko zależało od Ciebie. Może
w tym tkwi złoty środek.
1 komentarz:
Jeden z moich ulubionych wpisów :)
Prześlij komentarz