Pewien Król miał swego nadwornego błazna, który umilał mu dni swoimi powiedzonkami i żartami. Któregoś dnia król powierzył błaznowi swe berło, mówiąc:
- Zatrzymaj je do czasu, aż znajdziesz kogoś głupszego od siebie. Wtedy będziesz mógł mu je podarować.
Kilka lat później król poważnie zachorował. Czując zbliżającą się śmierć, przywołał błazna, do którego w gruncie rzeczy był bardzo przywiązany i powiedział:
- Wyruszam w długą podróż.
- Kiedy wrócisz? Za miesiąc?
- Nie - odparł król. - Nie powrócę już nigdy.
- A jakie przygotowania poczyniłeś przed tą wyprawą? - zapytał błazen.
- Żadnych - brzmiała smutna odpowiedź.
- Wyjeżdżasz na zawsze - powiedział błazen - i wcale się do tego nie przygotowałeś? Proszę, weź to berło. Znalazłem wreszcie głupszego ode mnie!
Bruno Ferrero "40 opowiadań na pustyni"
Bruno Ferrero pisze o tej „wielkiej podróży”, która czeka nas na końcu.
Do niej nie tyle warto się przygotować, co trzeba. Ale tekst opowiadania wywołał
we mnie jeszcze jedną refleksję, dotyczącą w ogóle przygotowania i planowania
wielu sytuacji w naszym życiu, które nie muszą przyjść, nie są tak oczywiste
jak śmierć, ale mogą stać się etapem naszej ziemskiej wędrówki.
Nie da się przewidzieć
wszystkiego, nie da się stworzyć planu idealnego, nie jesteśmy w stanie żyć
według określonych wytycznych, bo życie jest bogatsze i często serwuje nam
takie scenariusze, których nie powstydziłby się nie jeden hollywoodzki film.
Ale można, stawiając sobie cele, mierzyć je na możliwości, które się ma. Można
też mierzyć siły na zamiary i można przekalkulować koszty. Można uzbroić się
zasoby. Można wyposażyć się w odpowiednią broń na wypadek walki. Można nabyć
tarczę na wypadek ataku. Można mieć zaplecze, na którym schowamy aktualnie
zbędne rzeczy i czasem sami, gdy potrzebujemy chwilę wytchnienia. Można
stworzyć sobie pole do walki i zabezpieczyć drzwi do ucieczki. Można mieć
alternatywę, która da możliwość dokonania wolnego wyboru, a nie podejmowania przymusowej
decyzji bez innego wyjścia. A można nie robić nic, żyć dniem dzisiejszym, nie
martwiąc się o jutro. Można zakładać, że coś się wydarzy, a można wyjść z
założenia, że przecież wydarzyć się nie musi. Tylko jest ryzyko, że wkładając mnóstwo
wysiłku w te wszystkie przygotowania, nigdy z nich nie skorzystamy. Ale dużo większym
ryzykiem jest nie robić nic. Bo o ile w przypadku braku zmian w naszym życiu,
nic nie tracimy i jesteśmy o to doświadczenie przygotowań bogatsi, o tyle w sytuacji
kryzysu, stając przed problemem z niczym, stajemy się jak ten król. No
ewentualnie z berłem w ręku. Ale chyba nie w takich zawodach chcemy zwyciężać…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz