Ostatnio w TV pojawił się nowy program Teen Mom Poland. Opowiada o losach nastoletnich matek, które w bardzo młodym wieku urodziły dzieci. Pod patronatem Fundacji Mama, która działa na rzecz poprawy sytuacji matek w naszym kraju, program o zabarwieniu reality show ma mieć aspekt edukacyjny. Obejrzałam dwa odcinki. Przyznam szczerze: niczego więcej się nie nauczyłam, czego nie wiedziałam w ich wieku. Zobaczyłam tylko jak jedna 17-latka jest z malutką córcią w domu samotnej matki, ciągle kłóci się ze swoich facetem, z którym rzekomo już nie jest. Kolejna ma lat 18 i dwuletnie dzieciątko. Następna „bohaterka” to 17-letnia mama 3-letniego synka. No tyle się dowiedziałam po dwóch odcinkach. „W tamtych, moich czasach” też nastolatki zostawały matkami, tylko nie robiło się z nich herosów i pokrzywdzonych przez los. Bo to często nie wypadek, trudna sytuacja czy przemoc jest przyczyną, a samodzielny i wolny wybór. A mnie wpajano inne zasady, wartości, stawiano cele i zadania. I powtarzano, że wszystko ma swój czas. Że dzieci i rodzina to najcenniejsze, co człowiek posiada, ale trzeba się do tego przygotować, dojrzeć, dorosnąć. Że po to zostaliśmy obdarzeni rozumem i wolą, żeby stanowić o sobie, podejmować rozsądne decyzje, panować nad emocjami i przewidywać konsekwencje.
Przeglądając
blogi w poszukiwaniu fajnych, ciekawych tekstów, trafiam na taki, bardzo popularny,
w którym autorka również opisała, jak została 19-letnią matką. Pisze o tym z
dumą, pokazując jak świetnie sobie poradziła. Ze studiami, z rodziną, z
malutkim dzieckiem. Wszystko fajnie i super, pogratulować determinacji,
wsparcia rodziny i siły, tylko ja mam pewien dylemat. Czy takie akcje, wpisy,
instytucje pomocowe, po prostu tylko wspierają kobiety w trudnej sytuacji, w
której się znalazły? Czy aby przypadkiem nie promują takich zachowań, pokazując,
że można sobie poradzić, można świetnie pogodzić wszelkie zadania, bez względu
na wiek, a państwo jeszcze dołoży i dopomoże? Nie mówiąc już o aprobacie i
rzeszach fanów, którzy będą dziękować za takie wpisy i bez mała bić za to pokłony…
Zaraz
spadnie na mnie lawina krytyki, za dyskryminację, napiętnowanie i
marginalizowanie tych, którym po prostu powinęła się noga. Tylko ja widzę w tym
drugą stronę medalu. Może lepiej zamiast pokazywać ilość wsparcia, jakie młode
matki mogą otrzymać, zamiast robić z nich celebrytki, w najlepszym wypadku
nieustraszonych herosów, lepiej zastanowić się czemu 14-latki czy 15-latki
podejmują współżycie? Czy współżycie seksualne jest naprawdę nastolatce
niezbędne do życia? No bo skądś te dzieci się biorą, raczej nie z kapusty. Bo
mnie się wydaje, że tu jest problem. Hedonistyczne podejście do życia,
bezstresowe wychowanie, zaburzony system wartości i znikome zasady powodują, że
uważamy się za nieśmiertelnych, wszystkowiedzących i wszystkomogących, a naszym
prawem jest korzystanie z życia i jego uroków, podążanie za żądzami i
zaspokajanie potrzeb, bez przemyślenia konsekwencji. Jasne, zdarzają się
sytuacje trudne, nieprzewidziane, zupełnie od nas niezależne. Ale jeśli w większości
przypadków scenariusz jest podobny, to jak taki obraz ma uczyć? Bo uczenie się
na błędach w tym przypadku się raczej nie sprawdza. I choć na cudzych podobno
lepiej, to często i na własnych nie przynosi efektu, co widać po pełnych
miejscach w domach samotnych matek i schroniskach dla kobiet. Często średnia
wieku mieszkanek nie przekracza 25 lat. Z dwójką, trójką czy czwórką dzieci.
Te pierwsze najczęściej pojawiły się przed ukończeniem 18 roku życia.
Jestem za tym, by pomagać. Tylko czy ta pomoc idzie we właściwym kierunku?
1 komentarz:
Myślę,że czasy się jednak zmieniły,a na to,że świat dziś wygląda jak wygląda mają duży wpływ przede wszystkim media -> gazety dla nastolatek czy programy typu MTV raczej mądrości zbyt dużej nie dostarczają. Pisze Pani o przemyśleniu konswkwencji swoich zachowań -> niestety dość duża ilość młodzieży wierzy w 100% skuteczność antykoncepcji,a potem efekty są jakie są.
Pozdrawiam serdecznie!
Prześlij komentarz