Kudowa sama w sobie jest bardzo urokliwa. Ale nieopodal
uzdrowiska jest jeszcze tyle do zobaczenia…
Nieopodal centrum uzdrowiska, w
Czermnej, przy kościele pw. św. Bartłomieja Apostoła, znajduje się jedyna w
Polsce kaplica, której ściany i sufit zostało gęsto wyłożone ludzkimi
szczątkami. Ok. 3000 czaszek i kości ofiar wojen i chorób zakaźnych, przypomina
o kruchości życia i skłania do refleksji nad przemijaniem. Jednocześnie kolejne
20-30 tysięcy szczątków, znajdujących się w krypcie pod kaplicą, pokazuje
prawdę, że człowiek jest prochem i w proch się obróci, bowiem jeszcze
kilkanaście lat temu po otwarciu krypty, kości znajdowały się tuż pod włazem.
Dziś znajdują się jakieś 2-3 metry niżej.
Budowę kaplicy prowadził w latach
1776-1804 ks. Wacław Tomaszek, proboszcz parafii. Razem z grabarzem J.
Langerem, z którym odnaleźli zbiorową mogiłę pełną szczątków i prowadzili
budowę kaplicy, postanowili, by 20 lat po śmierci również ich szczątki znalazły
się w kaplicy. Tak też się stało.


Przez szacunek dla zmarłych i
specyfikę miejsca, nie wolno robić w kaplicy żadnych zdjęć. Do kaplicy
wprowadza siostra zakonna o wyznaczonych godzinach, wstęp płatny – 5 zł.
Pieniądze zostają przeznaczone na utrzymanie i remonty obiektów sakralnych,
pozostających pod opieką parafii: oprócz Kaplicy Czaszek, także Dzwonnicy (XVII
w.), kościoła parafialnego (XIV w.), kościoła filialnego Narodzenia Matki Bożej
w Słonem (XXw.), kościoła filialnego sw. Ap. Piotra i Pawła w Brzozowiu (XVIII
w.) oraz nieformalnego sanktuarium Matki Bożej Bolesnej w Zielonej Dolinie u
źródełka Maryi (XIX w.). Tylko raz w roku odprawiana jest tu Msza święta, w
nocy o północy z 14 na 15 sierpnia, w intencji wszystkich zmarłych, których
szczątki tam spoczywają. Dla jednych doznanie duchowe, dla innych atrakcja
turystyczna, której nie ma nigdzie indziej. Z obu powodów warto tam zajrzeć.
Kilkaset metrów dalej można
przenieść się w czasie i spróbować pieczonego w piecu chleba, zmierzyć się z
kamiennym urządzeniem do mielenia ziarna, własnoręcznie wyrobić gliniane
naczynie. To ostatnie okazało się szalenie trudne i wzbudziło moje uznanie dla
garncarza, który najpierw zrobił pokaz, a potem został moim instruktorem. To,
co wydawało się takie łatwe i płynne w obserwacji, w praktyce okazało się momentami
niewykonalne. Zsynchronizowanie pracy nóg, które napędzają koło garncarskie, i
pracy rąk, które mają uformować talerz, miskę lub dzban, dla początkującego są
praktycznie niemożliwe. Do tego dochodzi precyzja przy nadawaniu kształtu,
odpowiedni nacisk, ostrożność przy malowaniu mokrego i miękkiego jeszcze
dzieła. Gliniane naczynie, jeśli uda się je ukształtować, musi przez tydzień do
trzech tygodni schnąć, potem zostaje wypalone w 1200 stopniach, następnie znów
swoje musi odstać, potem znowu do pieca, potem szkliwo, potem piec, a to
wszystko po to, by ostatecznie trafić do naszych kuchni i nasze stoły, z
przeznaczeniem to użytku dla artykułów spożywczych. Mój wyschnięty już,
aczkolwiek ciągle kruchy talerzyk, nadaje się jedynie do przechowywania biżuterii
lub ozdoby pokojowych półek. Ale zakupione już dwojaczki świetnie sprawdzają
się na sosy i surówki. Zapachniało sielsko, zwłaszcza w domku ręcznych robótek.
**************************
Parking przy Kaplicy Czaszek nie należy do parafii,
więc jest płatny. Aż 7 zł trzeba zapłacić parkingowemu. Na szczęście nie za
godzinę. Można więc stać do oporu i za jednym zamachem odwiedzić Szlak Ginących
Zawodów, Kaplicę Czaszek i jeszcze zafundować sobie spacer. Albo zostawić auto
na parkingu w centrum Kudowy. Stamtąd do Czermnej jest jakiś kilometr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz