Mówią,
że Kraków jest przereklamowany. A ja lubię tam wracać. Wyłączając melexy,
kramy, pamiątki i całą masę kiczu, jawi mi się obraz starego, doświadczonego
miasta, który bogatą historią i niepowtarzalnym klimatem sprawia, że za każdym
razem, kiedy tam jestem, przenoszę się w jakiś inny, równoległy świat.
Weekend w Krakowie brzmi banalnie. Mnóstwo
ludzi, stałe punkty zwiedzania i towarzyskich posiadówek. Mówią, że Kraków jest
przereklamowany. A ja naprawdę lubię tam wracać. Unosi się w tym mieście, poza
smogiem powietrzu, jakaś niezwykła atmosfera. Nawet z tym całym komercyjnej
tandety. Właściwie wyłączając melexy, kramy, pamiątki i całą masę kiczu, jawi
mi się przepiękny obraz starego, doświadczonego miasta, który bogatą historią i
niepowtarzalnym klimatem sprawia, że za każdym razem, kiedy tam jestem,
przenoszę się w jakiś inny, równoległy świat.
O Krakowie można pisać elaboraty. I spędzić
można tam nie weekend, a całe tygodnie i nie zdążyć zobaczyć wszystkiego, co to
miasto ma do zaoferowania. Kiedy czyta się przewodniki, ma się wrażenie, że już
wszystko się widziało. Krakowskiego Rynku Głównego, jednego z najpiękniejszych
w Europie, przedstawiać i reklamować nie trzeba. Sukiennice tętniące handlowym
życiem, które niezmiennie budzą mój zachwyt, kiedy biorę do ręki wystawiane tam
produkty, ale i zdumienie, gdy zerkam na cenę. Kościół Mariacki z ołtarzem Wita
Stwosza również jest centralnym punktem wszelkich wycieczek. Nie wspominając
już o Zamku Królewskim na Wawelu i Wawelskiej Katedrze. Do tego dołóżmy jeszcze
gwarne Stare Miasto, ulicę Grodzką i Bramę Floriańską. Obowiązkowo zatrzymujemy
się przy Franciszkańskiej 3, a stąd za jednym zamachem udajmy się do Łagiewnik,
do sanktuarium Bożego Miłosierdzia. Taki standardowy plan, a jednak nigdy nie
nudzi. Przynajmniej mnie. Aha, no i zapomniałabym jeszcze o Kazimierzu. Fantastyczne
miejsce spotkania, współistnienia i przenikania kultury żydowskiej i
chrześcijańskiej. Gdyby nie nachalność kierowców melexów, naprawdę można by
było przenieść się w ten czas, gdy w powietrzu unosił się szept modlitwy
rabinów, nawoływania kupców i targi kupujących, rozmowy przechodniów i ten
cudowny dźwięk żydowskiej muzyki…
Kiedyś kojarzony głównie z ruderami
i opuszczonymi domami, dziś Kazimierz jest sercem nocnego życia Krakowa.
Stanowi poważną konkurencję dla Rynku Głównego, jeśli chodzi o atrakcje
przyciągające turystów. Bo komercjalizacja dotarła także i tu. Puby,
restauracje i kawiarnie sprawiają, że niepowtarzalny klimat przyciąga i
zatrzymuje gości nie tylko do późnych godzin nocnych, ale i na stałe. Na Placu
nowym i przy ulicy Szerokiej odbywają się liczne imprezy plenerowe, festyny,
festiwale i koncerty. Najbardziej popularny, Festiwal Kultury Żydowskiej,
rozpropagował prawdziwą modę na sztukę i kulturę żydowską. Nic dziwnego, że
Kazimierz wraz ze Starym Miastem i Wawelem został wpisany na listę
światowego dziedzictwa UNESCO, a od 1994
roku Kazimierz wraz ze Starym Miastem, Wawelem, Stradomiem, Piaskiem, Podgórzem
i Nowym Światem został uznany za pomnik historii.
Będąc
na Kazimierzu mamy dosłownie rzut beretem do dwóch obiektów sakralnych –
pierwszy wszem i wobec znany jako kościół na Skałce, drugi to kościół
garnizonowy św. Agnieszki. O kościele św. Michała Archanioła i św. Stanisława
Biskupa oraz klasztorze paulinów przy ul. Skałecznej 15 w Krakowie też wiele
mówić nie trzeba. Jest miejsce kultu św. Stanisława, biskupa, męczennika, mimo,
że prochy świętego złożono na Wawelu. W 2005 roku kościół na Skałce otrzymał
tytuł Bazyliki Mniejszej, a w uroczystościach z tej okazji uczestniczył
kardynał Jozeph Ratzinger, późniejszy papież Benedykt XVI. Miejsce to pełni także
rolę Panteonu Narodowego. W Krypcie Zasłużonych, oprócz Jana Długosza,
spoczywają także m.in.: Wincenty Pol, Adam Asnyk, Stanisław Wyspiański, Jacek
Malczewski, Karol Szymanowski czy Czesław Miłosz.
Natomiast niewiele osób wie, że w kościele św.
Agnieszki w 1993 roku złożono sprowadzone z Wielkiej Brytanii prochy gen.
Józefa Hallera. Historia samego kościoła natomiast sięga prawie XV wieku.
Kiedyś znajdował się tu klasztor ss. Bernardynek. Dziś w budynkach klasztornych
znajduje się probostwo. Kilkakrotnie niszczony, niestrudzenie odbudowywany.
Mimo to zachował swój wyjątkowy charakter barokowego budynku z kolebkowym
sklepieniem. Współcześnie ściany kościoła pokrywają tablice wotywne między
innymi tablica z nazwiskami oficerów polskich wymordowanych w Katyniu,
Charkowie, Ostaszkowie i Miednoje ozdobiona wizerunkiem Matki Boskiej
Katyńskiej oraz ziemią z miejsc straceń.
Warto odwiedzić muzea krakowskie, m.in. Muzeum
Lotnictwa Polskiego lub Muzeum Archeologiczne. Warte uwagi są także Muzeum
Historyczne Miasta Krakowa w podziemiach Rynku. Ale gdyby komuś nie chciało się
łazić albo złapały go skurcze po długich spacerach, w ciepły słoneczny dzień
można zlec nad brzegiem Wisły. I choć zawsze w Krakowie mam wrażenie, jakby się
czas zatrzymał, to kiedy wpatruję się w nurt rzeki, myślę sobie czasem – nie zatrzyma
się, musi płynąć, musi z prądem… A ja nie…
Fot. Rafał Górczyński
2 komentarze:
Ponoć dobre jest również Muzeum AK :)
Prześlij komentarz