Wydaje mi się, że z naszym życiem jest jak z układaniem puzzli. Każdy
element jest inny, ale zawsze znajdzie się taka para, która idealnie do siebie
pasuje. Krok po kroku tworzymy całość. Nie wszyscy tak samo, bo sprawiedliwość
Pana Boga jest nierównością.
Życie człowieka można porównać do wielu rzeczy. W
zależności od inspiracji, kreatywności, doświadczenia, wyobraźni. W kultowym
już filmie, mama Foresta Gumpa mawiała, że „życie jest jak pudełko czekoladek –
nigdy nie wiesz, na co trafisz”. Przeczytałam kiedyś taką złotą myśl, że „życie
składa się z monet, kto je zbiera, ten jest bogaty”. Rysiek Riedel śpiewał, że
„w życiu piękne są tylko chwile”. Pesymiści stwierdzą, że życie jest jak papier
toaletowy – długie, szare i do pewnej części ciała. Ale z tym akurat się nie
zgodzę, bo po pierwsze – nie jest aż takie długie (papier z reklamy ze
słodziutkim pieskiem nigdy się nie kończy!); po drugie – szarego papieru już
raczej nie uświadczysz; po trzecie – świetnie sprawdza się także do okien (po
prostu bardzo dobrze wchłania wodę).
Wróciłam od brata. Razem z żoną lubują się w
układaniu puzzli. Pokazali mi swoje ostatnie dzieło – przepiękny obraz z
afrykańskimi motywami. Dwa i pół tysiąca elementów we wszystkich kolorach tęczy,
z przewagą czerwieni, pomarańczu i brązu. Podziwiam ich, bo kiedy jakiś czas
temu zobaczyłam ten motyw na opakowaniu i liczbę puzzli, stwierdziłam, że tego
ułożyć się nie da. A jednak.
Kto układał, zwłaszcza giganty po kilka tysięcy,
ten wie, że aby powstał obraz z tych rozsypanych kawałeczków, trzeba najpierw
ułożyć misterny plan, przyjąć odpowiednią strategię, przeznaczyć dużo czasu i
jeszcze więcej cierpliwości. Zwykle jednak zaczynamy od ułożenia ramy, a potem
dopiero wypełniamy środek. Przy dużych powierzchniach typu niebo, woda, skały,
piasek, las – metodą prób i błędów przymierzamy kolejno elementy, pozornie nie
różniące się miedzy sobą. A gdy jesteśmy już u kresu pracy i nagle okazuje się,
że brakuje elementu lub dwóch, to mimo, że w porównaniu z kilkoma tysiącami,
które udało nam się dopasować są właściwie małym wypadkiem przy pracy,
niesamowicie denerwuje ta dziura, która przyciąga uwagę bardziej, niż całe
dzieło. Bo w sumie dzieło nie zostało ukończone, nie jest pełne, pozostaje
niedosyt, niesmak, poczucie braku spełnienia. I nie wiadomo co z tym dalej
robić: szukać zguby, oprawić w ramkę i podziwiać to, co jest, czy zburzyć obraz
i schować do pudełka, żeby nie irytował.
Wydaje mi się, że dokładnie tak samo jest z naszym
życiem. Wrzucamy się w pewne ramy i próbujemy wypełnić środek. Każdy element ma
inny kształt, inne zabarwienie, ale zawsze znajdzie się taka para, która
idealnie do siebie pasuje. Możemy dołożyć kolejny element. Krok po kroku
tworzymy całość. Ale jeśli czegoś nam zabraknie, nie da się tego zapełnić
elementem z innego kompletu, bo nie będzie pasował. Ale często ten brak możemy
zobaczyć dopiero na końcu.
Sprawiedliwość Pana Boga jest nierównością. Tak jak
na sklepowej półce stoją różne pudełka z różną ilością elementów, tak Pan Bóg
obdarza różnymi układankami życiowych puzzli. Ale to naszym zadaniem jest je
ułożyć. Wedle talentu, sił i zapału. Kogoś stać na złożenie tysiąca elementów w
swoim życiu, a innych zaledwie na sto. Komuś innemu braknie cierpliwości i
energii, dlatego dostanie tylko pięćdziesiąt sztuk – łatwiej ułożyć, dopasować,
większa szansa, że żaden element nie zginie. Przy tysiącu trzeba się wykazać
większą ostrożnością i uwagą, bo i elementy są dużo mniejsze.
Skrajności i różnice są po to, by każdy miał szansę
zaistnieć. Tak jak noc jest po to, by dostrzec radość poranka, a ciemność, by
poznać czym jest światło. Wojna, by poczuć smak pokoju, a burza, by przyszedł
spokój. Jedno nie może istnieć bez drugiego. Jest jego dopełnieniem, tylko
razem tworzą całość. Choć na pierwszy rzut oka kompletnie do siebie nie pasują.
Nigdy wcześniej nie patrzyłam na to w ten sposób,
że równo, to nie zawsze sprawiedliwie, a sprawiedliwie, nie znaczy równo. Prof.
Anna Świderkówna powiedziała kiedyś do księdza Twardowskiego, że to, co ma i
to, czego nie ma, ma dla innych. Jakie to proste: to, co mam, mogę dać innym;
to czego nie mam, mogę od kogoś dostać. Ksiądz poeta w swoim wierszu
zadedykowanym właśnie prof. Świderkównie, pokazał mi nową perspektywę
sprawiedliwości. Paradoksalną perspektywę, ale jakże prawdziwą…
**************************************************************************
Ks. Jan Twardowski
SPRAWIEDLIWOŚĆ
Prof. Annie Świderkównie
Gdyby wszyscy mieli po cztery jabłka
gdyby wszyscy byli silni jak konie
gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w miłości
gdyby każdy miał to samo
nikt nikomu nie byłby potrzebny
Dziękuję Ci że
sprawiedliwość Twoja jest nierównością
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość
to co mam i to czego nie mam
nawet to czego nie mam komu dać
zawsze jest komuś potrzebne
jest noc żeby był dzień
ciemno żeby świeciła gwiazda
jest ostatnie spotkanie i rozłąka pierwsza
modlimy się bo inni się nie modlą
wierzymy bo inni nie wierzą
umieramy za tych co nie chcą umierać
kochamy bo innym serce wychłódło
list przybliża bo inny oddala
nierówni potrzebują siebie
im najłatwiej zrozumieć że każdy jest dla wszystkich
i odczytywać całość
6 komentarzy:
Napiłbym się tej kawy z prawej strony :)
Kawa - dobry pomysł. Idę zaparzyć. Z syropem rumowym i przyprawami:cynamon, kardamon, wanilia i goździki....mniam:)
Z tymi puzzlami to święta prawda. Najpierw ramka, później konkretne elementy, na końcu duże powierzchnie, a pozostałe dziury denerwują dopóki dzieło nie zostanie ukończone.
Najlepsze jest jednak to, że w momencie gdy zostanie kilkanaście puzzli do ułożenia, to wydaje nam się, że żaden z pozostałych nie pasuje do dziury. Myślimy wtedy: nie będę go przykładał na próbę, gdyż i tak widać, że on tutaj nie będzie współgrał. Szukamy wtedy na podłodze, czy czasem jakiś element nie spadł i gdzieś nie leży.
Ale zazwyczaj tak nie jest i na końcu okazuje się jednak, że te niby "nie pasujące" elementy, przyłożone do dziury idealnie harmonizują się z resztą układanki.
Analogia do życia ludzkiego idealna -> najlepiej widzimy "elementy układanki naszego życia" będące daleko od nas, a zapominamy o tym co jest obok nas.
Rzeczywiście, pisząc tekst, nie pomyślałam o tym - że często szukamy czegoś daleko (tych puzzli - na dywanie, pod krzesłem, pod szafką), a najlepsze rozwiązanie, najlepiej pasujący element to ten, który akurat trzymamy w ręku... Kapitalne!
Zaiste, może nie być sprawiedliwości...
Może nie warto jej szukać.
Nierówność wzbudza ciekawość inną osobą... Masz coś czego mogę się od Ciebie nauczyć, co jest potrzebne mnie. Może to jest jakiś brakujący element układanki w moim życiu...
W końcu sami układamy te puzzle, ale szalenie trudno byłoby to zrobić bez innych ludzi. Bez uzupełniania siebie nawzajem...
Analogia rzeczywiście trafna :) tylko puzzle muszą być z tej samej "bajki"... a na kawę przed 11 sie nie załapałam, za to teraz sie napiję :)
Prześlij komentarz