Wystarczy
zamknąć oczy i puścić w ruch wodze wyobraźni. Wyostrzyć zmysły i uwrażliwić na
niecodzienność. Odciąć się na chwilę od rzeczywistości, by dostrzec to, co
niebanalne.
Stołeczne Stare Miasto
wprowadza mnie w błogostan, napełnia spokojem i wywołuje niegasnący uśmiech. Niezależnie
od pory roku i dnia. Może dlatego, że nie mieszkam na co dzień w Warszawie, może
dlatego, że w Łodzi nie ma tak urokliwego miejsca, a może dlatego, że jestem
szalenie sentymentalna i mam słabość do staroci.
Bez względu na ilość
zalegających w wąskich uliczkach ludzi (o tej porze roku ciężko tamtędy
spacerować, zwłaszcza w sobotnie popołudnie przy 35-stopniowym upale),
stołeczka starówka rozsiewa czar, który powoduje, że kręcąc się pod ścianami
kolorowych kamienic, wśród tłumu przechodniów, mam wrażenie, że jestem tam sama.
Że piękno odrapanych ścian, oblepionych pajęczyną latarni, ciemnych zaułków i oplecionych
pnączami bram, jest tylko dla mnie. Chłonę jak gąbka atmosferę tego miejsca, wdycham
zapach historii. Znowu nasuwa jedna myśl – banał.
Obszar Starego Miasta jest
stosunkowo niewielki. Posiada rynek w kształcie prostokąta, otoczonego przez
kamienice o średniowiecznym układzie zabudowy i architekturze nawiązującej do
XVII i XVIII wieku. Całość otoczona murami z XIV-XVI wieku. Dawniej symbol
zamożności, z czasem stało się miejscem targowym i mało znaczącą częścią
Warszawy, z przeludnionymi, chylącymi się ku upadkowi kamienicami, zamieszkałymi
przez ubogą ludność. Podczas II wojny światowej Starówka praktycznie zniknęła.
Zwłaszcza po powstaniu warszawskim, kiedy zniszczenia szacowano na 85%-90%
całego obszaru Starego Miasta. To jedyny na świecie tego typu obszar, na którym
w pełni zaplanowano i odbudowano zabytkową zabudowę, po tak drastycznych
zniszczeniach. Było to możliwe tylko dzięki współpracy zdeterminowanych
architektów, historyków i historyków sztuki, którzy nie dali za wygraną i przez
40 lat po wojnie próbowali odtworzyć zasoby dziedzictwa kulturowego. To dzięki
nim możemy podziwiać Zamek Królewski, Pałac Pod Blachą, bazylikę archikatedralną św. Jana Chrzciciela wraz z Kanonią, kościół
Matki Bożej Łaskawej i kolegium jezuickie, Barbakan z murami obronnymi i liczne kamieniczki, z
których każda mogłaby opowiedzieć swoją historię tego miejsca. A kolumna
Zygmunta jest prawdziwym znakiem rozpoznawczym nie tylko Starego Miasta, ale i
stolicy. Prawie jak Warszawska Syrenka.
W 1980 roku Stare Miasto w
Warszawie zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jako wyjątkowy
przykład całkowitej rekonstrukcji zespołu historycznego.
Kiedy zamknę oczy, mam wrażenie
że słyszę targujących się kupców, rżenie koni, stukot kopyt i turkot powozowych
kół, przejeżdżających po staromiejskim bruku. Słyszę ulicznych kataryniarzy,
rozmowy spacerujących dżentelmenów i śmiechy rozbawionych dam. Czuję zapach
kwitnących kwiatów, przywieszonych przy oknach, świeżego chleba z pobliskich
sklepów i kawy, podawanej w licznych kawiarenkach. Wystarczy zamknąć oczy i
puścić w ruch wodze wyobraźni. Wyostrzyć zmysły i uwrażliwić na niecodzienność.
Odciąć się na chwilę od rzeczywistości, by dostrzec to, co niebanalne.
*****************************************
|
Tak Starówkę widzę... |
|
...jest w tym coś.... |
|
...sentymentalnego... |
|
...niedopowiedzianego.... |
|
Warszawska Syrenka |
|
Park Fontann |
|
Cudnie jest schłodzić stopy w tak upalny dzień :) |
|
Zdjęcie z innej warszawskiej wyprawy, ale pokazuje jaka Starówka jest urokliwa.... |
|
...takie uliczki lubię najbardziej... |
|
Jak w niebie...:) |
|
Mozaika - misterna, kapitalna robota! |
|
Ulica Kamienne Schodki |
|
Przed Zamkiem Królewskim można było wziąć szybki prysznic... |
|
...skorzystałam :) |
5 komentarzy:
kurcze, musisz zdecydowanie częściej jeździć na takie wyprawy. Uwielbiam te Twoje relacje i zdjęcia :) Chociaż sama osobiście nie przepadam za Warszawską Starówką...
Ale zapraszam do Krakowa, to miałabyś raj jeśli chodzi o fotografowanie uliczek, lamp etc;D
a ja znowu nie do końca na temat :-)
polecam stronę i blog starszej koleżanki po fachu - http://www.majewska-opielka.pl/
wielkie pozdro.
P.S. ściskaj kciuki i módl się za mnie Kasiu.
jeśli się uda, to dam Ci znać o co chodziło. dzienks.
Kasia B.
@Cici: Zdecydowanie się z Tobą zgadzam:). Jak tylko nadarzy się kolejna okazja, wsiadam w autobus, w pociąg czy co tam jechać będzie, i na podbój Polski:) Toruń mi się marzy i Trójmiasto, ale Kraków też chętnie odwiedzę, kto wie czy z zaproszenia nie skorzystam... Może jesienią? :)
Pozdrowionka!!!
@Kasiu: Kciuki już bolą od ściskania, a i Zdrowaśkę polecę za Ciebie na pewno. Trzymaj się dzielnie! Pozdrawiam!
dzięki dzięki dzięki!
w sobotę zakiełkowała w umyśle mojego Tomka taka oto myśl: a może by zobaczyć Łódź oczami turysty?
cudze chwalicie...
pozdro. Kasia.
Prześlij komentarz