niedziela, 25 listopada 2012

Cudze chwalicie... (1)

Kiedy Polacy wpisują w CV zakres i stopień znajomości języków, powinni się mocno zastanowić czy wliczać w to język polski. Idąc tym tropem, wielu z nas w rubryce JĘZYKI, powinno zostawić puste miejsce.



Coraz częściej kupujemy w second handach niż sklepach z używaną odzieżą. W prasie krzyczy do nas wielki headline, a nie nagłówek artykułu. Wspomaganą w nas przez różne napoje energię zamieniliśmy na power. Na wycieczkach zamiast pamiątek kupujemy souveniry, a znajomych obdarowujemy giftami zamiast dać staropolski podarek lub bardziej nowoczesny prezent. Urządzamy event, bo impreza już jest niemodna, a ze współpracownikami umawiamy się na meeting, bo jakoś tak głupio omawiać zawodowe sprawy na spotkaniu. Oglądamy trailery filmowe, bo zwiastun niewiele nam mówi, a do niedawna można było bez większych trudności obejrzeć zapowiedziany film online, choć wystarczyło powiedzieć, że jest dostępny w sieci. Na twarzy robimy lifting, do obiadu dressing, a tym, co chcą sie rozwijać – fundujemy  coaching. W telewizji serwują nam show, w którym wzięło udział full celebrytów (mój słownik ciągle podkreśla to słowo albo dzieli na cele brytów – widać Brytowie mieli ważniejsze i szczytniejsze cele niż ludzie znani tylko z tego, że są znani). W domu aranżujemy wnętrze (choć można by było po prostu umeblować pokój), żeby mieć totalnie modny design, a wychodząc na zewnątrz stylizujemy się, bo po co się ubierać. A żeby łatwiej było nam dokonać wyboru, w reklamach wszystkie promowane produkty są flagowe, a topowe to już całą pewnością. Przy tym wszystkim manager wydaje się być słowem w języku polskim mocno zakorzenionym. 

Używając tych wszystkich określeń jesteśmy bardziej cool albo trendy (w zależności od czasu, miejsca i panującej mody). Jedno jest pewne, że to co mówimy nie jest passe

Szybkość, z jaką anglojęzyczne słowa źródłowe się asymilują, sprawia, że zanim w języku polskim pojawi się reprezentatywne tłumaczenie terminu zapożyczonego, jest on już używany przez sporą grupę ludzi. Niezmierne trudno jest potem wykorzenić obco brzmiące słowa, tym bardziej, że w niektórych środowiskach używanie terminów anglojęzycznych świadczy o reprezentowanym poziomie. W wielu firmach, zwłaszcza handlowych czy reklamowych, język branżowy pełen jest zagranicznych naleciałości – ich znajomość i swobodne użycie jest gwarantem pozycji i sygnałem, że dana osoba to jeden z nas. Nie znasz i nie używasz, więc nie wiesz o czym mówimy. A wiadomo - kto nie jest z nami, ten przeciw nam. 

Chociaż z drugiej strony, polszczyzna pełna jest naleciałości łacińskich, więc może nie powinniśmy się dziwić? No ale łacina to nie angielski, a raczej angielski to nie łacina. Z łaciny czerpie nie tylko język polski, ale również inne, poza tym używana jest do dziś w różnych dziedzinach, chociażby w biologii czy naukach prawnych, niezależnie od kraju. Polacy mają jednak ciągoty do wszystkiego, co zachodnie, a zwłaszcza amerykańskie. Profesor Miodek w jednej ze swoich książek zastanawia się, w kontekście językowym oczywiście, czy to cecha polskiej psychiki, czy naturalna kolej rzeczy?   

Uważam jednak, że reguły językowe wprowadzać trzeba, ale nie ma żadnej gwarancji ich przestrzegania. Narzucić się nie da. Zwolennicy poprawnej polszczyzny, zwłaszcza w dzisiejszych czasach królowania młodzieżowego slangu, zawsze będą traktowani jak kosmici, więc to walka z wiatrakami. Tym bardziej, kiedy coraz częściej słyszy się o uproszczeniu polskiej gramatyki i ujednoliceniu ortografii, by nie sprawiała tyle kłopotu. Tyle, że znowu pojawia się kwestia przyczyn owych problemów. Bo za moich szkolnych czasów trudności z ortografią nazywano lenistwem, a nie dysleksją…. 

Urodziłam się w Polsce, mam polskie obywatelstwo i mieszkam w niepodległym kraju, więc niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi i swój język mają



1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Lubię to! :)
Bardzo ciekawe uwagi!!!
Choć "totalnie", wspomniany przez Ciebie prof.Miodek uważa również za słowo angielskiego pochodzenia, wypierające nasze, piękne "całkowicie", "wcale" ;)
Coolerskie pozdro! KB