Tytuł wpisu
to fragment tego, co dyktuje pilot kierowcy rajdowemu podczas przejazdu
odcinka. Jednak z kilku rzeczy, które mnie urzekły. Bo nie trzeba być
pasjonatem motoryzacyjnym, żeby pokochać ten sport. Zależy od perspektywy, z
której się patrzy…
Niespełna dwa tygodnie temu cała Polska żyła
wypadkiem, który wydarzył się podczas pokazów motoryzacyjnych w Poznaniu.
Wszyscy zaczęli się zastanawiać kto zawinił, kto jest odpowiedzialny, dlaczego
doszło do wypadku. Nie brakowało ekspertów i diagnoz. Ale także wielu pomyłek,
począwszy od nazwy imprezy, przez porównanie jej do rajdów, po ocenę
zabezpieczeń z wnioskiem, że na rajdach bywa niebezpiecznie, a ludzie w nich
uczestniczący narażają swoje zdrowie i życie. Zarówno Ci startujący w zawodach,
jak i ci obserwujący współzawodnictwo. Tak się składa, że 4 dni temu wróciłam z
rajdu, półtora miesiąca temu też byłam. No to kilka słów wyjaśnienia, coby nie
było wątpliwości.
Ekspertem rajdowym nie jestem, ale powołam się
na opinie tych, którzy śmiało mogą się tak nazywać, i którzy uczestnikami
rajdów są od lat – przynajmniej kilku lub kilkunastu w sezonie. A i własne
obserwacje chętnie wykorzystam, by pokazać, że fakty mówią same za siebie, a
nie jest to tylko sucha obrona rajdowych zapaleńców.
Rajd samochodowy – rodzaj sportu
motoryzacyjnego, polegający na rywalizacji kierowców, odbywającej się na
drogach publicznych, całkowicie lub częściowo otwartych dla ruchu drogowego. Trasa
rajdu składa się z zamkniętych dla ruchu odcinków specjalnych (tzw. OS) oraz
odcinków dojazdowych, otwartych dla ruchu drogowego, które łączą poszczególne
OS. Zadaniem zawodników jest jak najszybszy przejazd odcinków OS oraz przejazd
całej trasy w czasie wyznaczonym przez organizatora. Podczas przejazdu odcinka
OS mierzy się dokładny czas, w jakim zawodnik go pokonał, natomiast na
dojazdówkach zawodnicy nie mają ściśle mierzonego czasu, jednak muszą pokonać
trasę, mieszcząc się w określonym przedziale czasowym. Już sama definicja
wyraźnie pokazuje, że poznańska impreza rajdem nie była, więc nie dziwi mnie
oburzenie i liczne protesty miłośników tego sportu, że media zbyt mocno
utożsamiają imprezę Poznaniu z rajdami. I słusznie, bo z rajdem nie miała
kompletnie nic wspólnego. Nawet nazwa Gran Turismo zupełnie odbiegała od
charakteru tego, co mieliśmy okazję zobaczyć w wykonaniu kierowcy żółtego Koenigsegga.
Zasadnicza różnica jest taka, że kierowcy, biorący udział w Gran Turismo to
doświadczeni i dojrzali ludzie, którzy nie chcą się lansować w wypasionym
aucie. Pokonują inne dystanse w innym stylu, z dala od gapiów, na pustych
drogach, ciesząc się płynnym prowadzeniem auta poprzez piękne krajobrazy.
|
Rajd Wisły 2013 - odcinek Kubalonka |
|
Rajd Wisły 2013 - odcinek Kubalonka |
|
|
Rajd Wisły 2013 - widać wyraźnie ostaśmowane miejsca, tzw. koperty. |
|
Rajd Wisły 2013 - w kopertach nie wolno stać kibicom. |
Kamil Dłutko w swoim artykule Lans Turismo pisze tak: „Albo była to
impreza sportowa i ludzie nie mieli prawa stać przy trasie przejazdu (wina
organizatora), albo był to normalny ruch uliczny i kierowca nie miał prawa
jechać w sposób stwarzający zagrożenie (wina kierowcy)”. Innych opcji nie ma. I
myślę, że gdyby to był rajd, czyli impreza sportowa, to zabezpieczenie
wyglądałoby tak:
Najpierw cały odcinek objeżdża policja wraz z przedstawicielami
organizatorów. Później jadą tak zwane "samochody funkcyjne"
oznaczone literkami C, B i A. Tam również siedzą osoby od organizatorów.
Następnie znów jedno, albo dwa auta z różnymi delegatami z Polskiego Związku Motorowego
(czyli tzw. PZMotu). Przed samym startem zawodników jadą tzw. „zerówki”. Ale przed
tymi "zerami" jedzie jeszcze Delegat PZMotu do spraw bezpeczeństwa. On
już tak dokładnie sprawdza, czy na odcinku jest wszystko ok. Ten człowiek może również
zadecydować o wstrzymaniu, bądź odwołaniu odcinka specjalnego (sama byłam
świadkiem jak z powodu braku „safeciarza” na kilka minut przed startem
rozgrywały się losy odcinka). W Polsce jest to Piotr Burdalski, którego miałam
przyjemność poznać osobiście. Piotr niejako sprawdza wszystko po wszystkich, czy nic nie zostało przeoczone, czy kibice są w
bezpiecznych oddzielonych strefach, czy „nieśmiertelni” z mediów nie stoją
przypadkiem na wypadkowych (z powodu niesubordynacji kibiców bądź braku
posłuszeństwa mediów odcinki także mogą zostać odwołane… bywało, że były
wstrzymywane na kilkanaście minut, bo trzeba było kogoś spisać – jak widzicie
taryfy ulgowej nie ma).
|
"Zerówka" - Barbórka Cieszyńska 2012 |
|
Rajd Karkonoski 2013 - "dwa zera" |
|
"Zerówka" - rajd w Czechach 2012 |
|
Ostatnia "zerówka" przed startem uczestników - rajd w Czechach 2012 |
Oczywiście wszyscy mają ze sobą kontakt radiowy - czy
to przez CB radio, czy telefoniczny, czy też przez internet. Później jadą tak
zwane „zerówki”. Najpierw "000", później "00", a na końcu
"0". Oni znów jadą bezpośrednio przed samymi zawodnikami i znów
patrzą, czy wszystko jest ok. Auta wyglądają podobnie do tych, które biorą
udział w rajdzie, ale jadą bez opisu, jaki mają zawodnicy. Ich
zadaniem jest obserwacja, czy po przejeździe wszystkich aut funkcyjnych i
wszystkich delegatów nic się nie
zmieniło. Jadą troszkę szybciej, niż delegaci, ale zdecydowanie wolniej, niż
zawodnicy. Mogą być to rajdowe samochody, ale niekoniecznie. Później już jadą
zawodnicy.
Po zawodnikach znów jadą inne auta... Tzw.
"zamykające": K1, K2 oraz K3 - w zależności od potrzeb organizatora.
Oni zaś sprawdzają, czy jest wszystko ok np. z zawodnikami, którzy zostali na
odcinku – bo np. wpadli do rowu i nie umieli już z niego wyjechać. Zgarniają
także od sędziów wszystkie kwity. A na samym końcu jedzie tzw.
"szachownica". Auto, które nie ma numeru, natomiast to pole jest
zastąpione szachownicą. Wtedy wiadomo, że do następnego przejazdu nie powinno
już tą drogą nic jechać. Nie powinno... Bo czasem otwierają pomiędzy oesami taką
drogę dla ruchu publicznego.
I rzecz jasna - we wszystkich tych samochodach
(włącznie z zawodnikami) są zamontowane GPSy, które wysyłają sygnał do CKRu
(Centrum Kierowania Rajdem). Dzięki temu wszyscy tam wiedzą, czy dany samochód
jedzie (wiedzą nawet z jaką prędkością), czy stoi, czy ma odpalony silnik, czy
też nie.
Tak wygląda zabezpieczenie na rajdzie. W
Poznaniu tego nie było, więc już tylko z tego względu poznańska impreza rajdem nie
była i krzywdzą ten piękny sport ci, którzy dokonują porównań. A te trzy dni
rajdowego szaleństwa to nie tylko czas zmagań zawodowych, świetnie wyszkolonych
kierowców, to nie tylko emocje współzawodnictwa, to również cudowny czas dla
miłośników motoryzacji. Dla pasjonatów, dla których załogi w autach to idole,
mistrzowie, prawdziwi zwycięzcy bez względu na końcowy wynik. Bo nie zawsze liczy się
pierwsze miejsce, tylko miłość do wspólnej pasji.
Rajdy samochodowe to temat rzeka. Luśka, jako stała
ich bywalczyni, chętnie o nich opowie. Tymczasem kilka zdjęć na pobudzenie
apetytu. Bo nie trzeba być pasjonatem motoryzacyjnym, żeby pokochać ten sport. Zależy
od perspektywy, z której się patrzy…
|
Rajd Karkonoski 2013 |
|
Rajd Wisły 2013 |
|
Rajd Karkonoski 2013 |
|
Rajd Karkonoski 2013 |
|
Baja Poland 2012 - rajd Cross Country |
|
Rajd Mikołowski 2012 |
|
Baja Poland 2012 - rajd Cross Country |
|
Rajd Karkonoski 2013 |
Źródło:
Wikipedia - Internetowa encyklopedia
Kamil Dłutko - Lans Turismo, artykuł na supercarclub.natemat.pl
Rafał Górczyński - wieloletni uczestnik rajdów, miłośnik, pasjonat rajdowy...
5 komentarzy:
Dziękuję
A proszę bardzo :) Polecam się. Będzie więcej ;)
Marian Bublewicz, Henri Toivonen, Michael Park. Czy Autorce coś mówią te nazwiska? Niestety, najpierw jadą sędziowie, na końcu jadą sędziowie, a pośrodku giną ludzie! Może rzadko, ale jednak. Nazwisk zabitych kibiców rajdowych nie podam z przyczyn oczywistych. Rajdy są niebezpieczne i to JAK CHOLERA! Wypadek na GT to typowy przypadek losowy, a trasa prawie na pewno była zamknięta. Po prostu Koenigsegg jest jednym z 5 najtrudniejszych w prowadzeniu aut świata. Bardziej pociągają mnie auta klasy GT, rajdowe przy np. Aston Martinie Vanquishu to kwintesencja wiejskiego tuningu.
Wypadek na rajdzie też może być typowym przypadkiem losowym. Ludzie giną wszędzie - na ulicy, na przejściu dla pieszych, w górach, w pociągach, w pracy... Nigdzie nie napisałam, że rajdy są bezpieczne. Artykuł dotyczył różnic między zabezpieczeniami na rajdach a imprezą w Poznaniu. Nigdy nie ma się stu procentowej pewności, chodzi o to, by dołożyć wszelkich starań, by zapewnić jak najwyższy stopień bezpieczeństwa. I tym się różnią rajdy od imprezy w Poznaniu.
Janusz Kulig zginął na przejeździe kolejowym...
Zgadzam się z Autorką. Poza tym od 1993 roku, od śmierci Bublewicza sporo się zmieniło w kwestiach bezpieczeństwa, właśnie dlatego, by zminimalizować ryzyko takich wypadków.
Skoczkowie narciarscy też mogą spaść i zabić się na oczach widzów. Czy to oznacza, że skoki są niebezpieczne jak cholera i powinno się ich zakazać? Przypadki śmierci na boisku piłkarskim. Aż dziw, że jeszcze nie zabroniono gry. Choć u nas można by zabronić kopania w piłę z innych przyczyn ;)
Prześlij komentarz