niedziela, 16 marca 2014

Podobno nie ma tego złego...

Przewodnicy duchowi bardzo często podkreślają w trudnych momentach, że z każdej tragedii, porażki i upadku, trzeba wynieść jakieś dobro. Tylko wtedy niepowodzenie będzie możliwe do zniesienia. Bo podobno wszystko jest po coś. Zwykle po coś dobrego. 



Prowadziłam kiedyś badania wśród osób chorych na nowotwór, z których uzyskałam wyniki wskazujące na to, że choroba dała możliwość wszystkim badanym na wzrost i rozwój osobowy (dokładnie chodziło o wejście na kolejny poziom rozwoju osobowego w teorii dezintegracji pozytywnej Kazimierza Dąbrowskiego). Ale każda z tych osób, mimo, że borykała się ciągle ze skutkami po leczeniu chemią lub naświetlaniami, to była na etapie remisji i bardzo dobrych rokowań. Ale gdyby to samo powiedzieć im w trakcie choroby – ten stan da Ci możliwość wzrostu i rozwoju – postukali by się w czoło i wywaliliby mnie z pokoju między jedną torsją a drugą.  

Takie poczucie, że zawsze jest nadzieja na dobry koniec, na pozytywne rozwiązanie, daje siłę do walki. Po prostu to zło, cierpienie i ból musi się kiedyś skończyć. Po prostu musi przyjść ulga, bo człowiek ma swoje granice wytrzymałości. I choć nie dostaje więcej niż jest w stanie unieść, to jednak jego siła i odwaga kiedyś mogą okazać się zbyt słabe. Czasem po prostu trzeba poczekać na tę zmianę. To tak, jak po każdej nocy przychodzi dzień. On po prostu przyjść musi. Ale bez nocy po prostu nie może być dnia, bo tylko dzięki ciemności dostrzegamy wartość światła i cudowny blask poranka. Tak bez zła nie istniałoby dobro, bez porażki nie poznalibyśmy smaku zwycięstwa... 

W znakomitym filmie "Szkoła uczuć" (A walk to remember - tyt.oryg.) jest taka scena, gdzie główni bohaterowie, Jamie i Landon, rozmawiają o wierze "w te rzeczy". Jamie, zapytana o Boga i zło tego świata w pewnym momencie mówi takie zdanie, że bez cierpienia nie byłoby współczucia. Na to Landon: powiedz to cierpiącym.

Nie możemy zapomnieć, że cokolwiek dzieje się w naszym życiu – fizycznym, psychicznym, duchowym, społecznym - zawsze jest też druga strona medalu. Jeśli nawet dzisiaj tylko mówimy o wywodzeniu się dobra z trudności i niepowodzeń, za chwilę możemy tych niepowodzeń doświadczać. A to może zmienić perspektywę...

Profesor Anna Świderkówna o wierszu ks. Twardowskiego Sprawiedliwość, który został jej dedykowany, mówiła tak: „Zaczęło się od mojego sformułowania, że to co mam, i to, czego nie mam, mam dla innych. To, co mam – mam, żeby dać innym, a to, czego nie mam, żeby inni mi dali.”

Może właśnie to należy powiedzieć cierpiącym? Może dzięki ich cierpieniu ktoś inny uczy się empatii i pomagania? Bez współczucia nie byłoby to możliwe. 

*****************

Łódzkie poranki, nawet po ciężkich nocach, bywają naprawdę piękne...







2 komentarze:

cici pisze...

ładne te Twoje zdjęcia :)

Belegalkarien pisze...

Fajne, nie? :) Czasem mnie tak najdzie z rana, jak się szykuje do pracy, albo gdzieś wyjeżdżam. Ale to zawsze wyjdzie jedno na milion ;)