środa, 16 kwietnia 2014

Kościół w Niemczech

Za chwilkę relacja z pobytu Luśki w Nüdlingen w Niemczech, seria zdjęć i obszernych opisów z podróży do Północnej Bawarii. Tymczasem przeżywamy Wielki Tydzień, a więc kilka słów o tym, jak wygląda katolicyzm u naszych zachodnich sąsiadów.




Niemieckie miejscowości mają bardzo charakterystyczną cechę – w centrum kościół ze strzelistą wieżą, widoczną już z daleka, górującą nad domostwami. Wiele domów ma w ścianie maleńkie kapliczki z figurą Matki Bożej lub Jezusa. Co i rusz na rozdrożach w terenach niezabudowanych lub na skrzyżowaniach i rondach kamienne rzeźby ze scenami biblijnymi lub postaciami świętych. W południowej części Niemiec najczęstszym pozdrowieniem jest Grüß Gott, czyli Szczęść Boże. Mimo to Dzień Pański nie przyciąga do kościołów tylu wiernych co u nas. Kościoły prawie świecą pustkami, wiele jest zamykanych z powodu braku wiernych, powstają w nich galerie lub sale koncertowe. Jeszcze 10 lat temu było tam ponad 26 milionów zdeklarowanych katolików. Liczba ta z roku na rok sukcesywnie spadała. Z pozostałych do kościoła na nabożeństwa uczęszcza jakaś 1/6. Kościół w Niemczech przeżywa prawdziwy kryzys. Mimo zbliżających się Świąt, ozdoby w ogrodach i oknach są jedynie tradycją, komercją, a nie wyrazem pobożności i przeżywania tego świętego czasu.
 
Niedziela Palmowa przyciągnęła nieco więcej wiernych, było odczytanie fragmentu Ewangelii przed wejściem, potem uroczyste wejście do świątyni z palmami, odczytanie Męki Pańskiej. Niby wszystko liturgicznie, a jednak trochę inaczej niż u nas. Pomijam fakt, że nie znam języka i kompletnie nic nie zrozumiałam z tego, co się  działo, jedynie odpowiedniki określonych części Mszy św. wskazywały, w którym momencie jesteśmy. Psalm odśpiewany na zasadzie wezwań kantora z odpowiedziami ludu. W trakcie Mszy pojawiały się śpiewane fragmenty, przy czym nie było to akurat ani ofiarowanie, ani Komunia, kiedy to zwyczajowo u nas śpiewa się pieśni. Siada się, wstaje i klęka w nieco innych momentach. Komunia św. rozdawana głównie przez szafarzy, przyjmowana na rękę. Pierwszy raz w ten sposób przyjęłam Pana Jezusa. Nowe doświadczenie. Trochę dziwnie wziąć do ręki Chleb, które dotykanie zarezerwowane było dotąd tylko dla kapłana. Wypiekane u nas hostie są najczęściej cieniutkie, białe, bez wyraźnego smaku. Hostia w Niemczech była grubsza, ciemniejsza (właściwie lekko brązowa), o smaku lekko orzechowym. Podobno w ogóle bywają różne, co pewnie zależy od receptury, sposobu wypiekania i miejsca. 

Miejsca kultu są raczej odwiedzane turystycznie, choć kościoły otwarte na oścież (co u nas jest rzadkością, chyba, że jest ochrona albo ktoś z obsługi), to jednak świecą pustkami. Kościół Katolicki traktowany jest jak pracodawca, bo od świeckich pracowników urzędowych nie wymaga się wiary w Boga. Zdarzają się więc katecheci, którzy nauczają religii, nie wierząc w przekazywane prawdy wiary. Chrześcijaństwo powoli traci na znaczeniu, bo mówimy nie tylko o Kościele Katolickim, ale także Ewangelickim, który również przechodzi przez kryzys. Chrystus staje się coraz mniej popularny, coraz bardziej skomercjalizowany czy po prostu nadeszły czasy, w których prześladowanie Kościoła ma stać się próbą naszej wiary?


  

Brak komentarzy: