niedziela, 11 maja 2014

Europo – quo vadis?!

Staram się być tolerancyjna, ale są rzeczy, których zaakceptować nie umiem, po prostu nie mogę. Bo to sprzeczne z naturą, z kulturą, wychowaniem. Bo to sprzeczne z moim światopoglądem, ukształtowanym w oparciu o tradycję i religię.


  
Konkurs Piosenki Eurowizji wywołał w tym roku sporo zamieszania. Nie tylko w Polsce. Bo najpierw rodacy oburzyli się na wieść, że folkowa, nieco głupawa piosenka będzie nas reprezentować w Kopenhadze, a potem Europejskie media zmieszały naszych reprezentantów z błotem, oskarżając ich o promowanie soft porno i seksizm. Świetna zasłona dymna, by w tym czasie przeforsować na podium twór, który jest świetnym uosobieniem tego, co tzw. nowoczesność próbuje propagować. Na szczęście oburzeni w lutym rodacy, w maju stanęli na wysokości zadania, i w obronie tego, co jednak normalne, głośno się opowiedzieli.

Trzeba przyznać, że gdyby się dziewczętom od masła i prania przyjrzeć, to sposób w jaki te czynności wykonywały, kojarzą się z ruchami seksualnymi. Robiły to tak uwodzicielsko i namiętnie, z pożądaniem w oczach, że nawet gdyby w swetry z golfem były ubrane, to skojarzenie jednak byłoby jednoznaczne. Ale z drugiej strony, przy obecności pralek i kostek masła w sklepie zapomnieliśmy, że dokładnie w ten sposób prało się ubrania i ubijało masło z gęstej śmietany. Żmudnie przez dłuższy czas ruch jednostajny – w górę i w dół, w górę i w dół. I to całkiem jeszcze niedawno. Nikomu wtedy nie przyszło do głowy, że to z czymkolwiek innym może się kojarzyć, jak z ciężką pracą. Panie robiły to zwykle dużo szybciej, bo czasu nie za wiele było, a takich ciuchów do uprania pojedynczo na tarze sporo. Nie mówiąc o gęstej, tłustej śmietanie w drewnianym ubijaku, która tylko przy szybkich i dynamicznych ruchach miała szansę na zmianę konsystencji. Więc to po prostu czasy, w których przyszło nam żyć wskazują pewien kierunek interpretacji. Wpływ społeczny, w tym mediów, sprawia, że to, co kiedyś było normalne, dziś kojarzy się erotycznie, a to, co kiedyś nie do pomyślenia, staje się normą. Źle pojętą normą.

Każda z dziewczyn, biorących udział w prezentacji piosenki My Słowianie, wiedziała co śpiewa. My Słowianki jesteśmy uznawane za jedne z najpiękniejszych kobiet na świecie. I my wiemy jak użyć mowy ciała, jak wyeksponować to, co mama w genach dała, że to ten czar, urok i wdzięk. Co zresztą było doskonale widać na scenie. Dziewczyny podkreśliły swoje walory, czasem może aż za bardzo, ale akurat nagość nie powinna nikogo dziwić w czasach, gdy nawet telewizor i koparkę można nią zareklamować i sprzedać. Ale nie uważam, żeby zostały przekroczone aż tak bardzo granice dobrego smaku, by mówić o seksizmie. Bo dla mnie granice dobrego smaku zostały przekroczone przez Austrię, która na swoją(ego) reprezentantkę(ta) wybrała Concitę Wurst, czyli twór, bo to pseudonim sceniczny  mężczyzny, Thomasa Neuwirtha. I okazuje się, że to „coś”, bo płeć ciężko dookreślić (jeden z towarzyszących mężczyzn z ekipy austriackiej, po każdej przyznanej 10 lub 12 całował to „coś” w rękę – czy to nie kobietom okazuje się ten wyraz szacunku?), zostaje ogłoszone królową Europy! I to jest w porządku. I nikt nikogo nie oskarża, nie miesza z błotem. Nikt nie pisze o tym, jak to można dzieciom w głowach namieszać na temat płciowości i jej cech (pierwszo- czy drugorzędowych to juz taki drobiazg mało istotny), i jak to może wpływać na kształtowanie poczucia tożsamości, jak bardzo może to być niebezpieczne w procesie rozwoju dzieci i młodzieży. Żeby tego było mało, okazuje się, że głosowanie widzów odbiegało od wyboru członków jury w każdym kraju, a ostateczne wyniki były jakąś wypadkową wszystkich punktów, bo że średnią, to chyba za dużo powiedziane. Generalnie, jeśli wierzyć doniesieniom,  piosenka i nasze dorodne, zdrowe, z krwi i kości dziewczyny, podobały się Europejczykom, przeciętnym śmiertelnikom. I to nawet tak bardzo, że gdyby uwzględnić tylko głosy widzów, powinniśmy być w pierwszej piątce.  Ale członkowie jury postanowili być poprawni politycznie.

I nie chodzi wcale o to, że piosenka polska była aż tak dobra. Bo ustalmy – nie była. Ale na uwagę zasługuje fakt, że Polska była jednym z czterech krajów (oprócz Białorusi, Armenii i San Marino), które nie przydzieliły Austrii żadnych punktów. Może na przekór tendencjom, a może dlatego, że jednak zachowujemy resztki rozsądku. Głosowaliśmy na to, co nam się podobało, przynajmniej tak mi się wydaje. Bo według mnie na zwycięstwo absolutnie zasługiwali reprezentanci Holandii. Kapitalny, taki nie-eurowizyjny kawałek, nieco niszowy. Zaraz za nimi pretendentami do nagrody byli Szwedzi. Uważam, że dużo lepsze utwory zaprezentowali Hiszpanie, Węgrzy i Niemcy, a także reprezentanci Armenii i Grecji. Żeby było śmieszniej, piosenka rosyjska też mi się podobała (aż szkoda było wybuczanych dziewczyn). Okazało się jednak, że sympatie i animozje polityczne biorą górę nad radością ze świętowania możliwości integracji i przełamywania barier. Tylko chyba nie o takie bariery nam chodziło.

Staram się być tolerancyjna, ale są rzeczy, których zaakceptować nie umiem, po prostu nie mogę. Bo to sprzeczne z naturą, z kulturą, wychowaniem. Bo to sprzeczne z moim światopoglądem, ukształtowanym w oparciu o tradycję i religię. I nie czuję się członkiem zacofanego ciemnogrodu. Raczej zastanawiam się, czym jest nowoczesność Zachodu i czy ta nowoczesność, do której dąży Europa jest właściwie pojęta. Podobno pojęcie normy jest względne, ale musimy mieć jakiś punkt odniesienia, by wiedzieć, co od tej normy odbiega. Kobieta z brodą albo facet w damskich ciuszkach raczej w granicach tej normy się nie mieści.   
  
*****************************


Na dokładkę, twórczość Internautów, która nie przestanie mnie zadziwiać:




Źródło: demotywatory.pl


3 komentarze:

cicicada pisze...

Może trochę chamski mem, ale prawdziwy :)

https://www.facebook.com/photo.php?fbid=10203617993440767&set=a.3419274931001.2157326.1543993610&type=1&theater

W pełni się z Tobą zgadzam

Lola pisze...

A niemieckie bratwursty są takie dobre.... I teraz będą mi się kojarzyć tylko z jednym... Buuuu...

Anna pisze...

Bardzo fajny tekst. Dzięki! Rzeczywiście tak jest, że to, co kiedyś zupełnie nie miało podtekstu erotycznego, dzisiaj od razu dwuznacznie się kojarzy. Ale normalne powinno być to, co właściwie jest jakąś dewiacją. I jeszcze wszyscy nam mówią, że kiedy się temu sprzeciwiamy lub krytykujemy, to jesteśmy nietolerancyjni i jesteśmy w danej kategorii fobami. Ale, że ktoś się wypaczony, nienormalny czy mamy do czynienia z formą patologii, to nikt głośno nie mówi. I jeszcze wszyscy chwalą za oryginalność i odwagę.