niedziela, 30 września 2012

Na przekór jesiennej depresji

Warzywa już wykopane, ziemniaki w kopcu, zboże w workach, słoma w zapolach. Po żniwach już dawno, ale natura wie, że przyjemności trzeba dozować.



Jesienny czas najczęściej kojarzy nam się ze słotą, szarym niebem, gęstymi, nisko zawieszonymi chmurami, niskimi temperaturami, świszczącym za oknem wiatrem, gęstą mgłą o poranku i długimi wieczorami. Mało słońca, dużo deszczu. Generalnie zimno, szaro, ponuro i przygnębiająco. Wprawdzie złota polska jesień ostatnimi czasy puka do naszych drzwi, ciesząc oczy barwnymi parkami, pieszcząc mocno odczuwalnym ciepłem i darząc słabą opalenizną. Ale zamiast cieszyć się chwilą i chłonąć jak gąbka dary natury, już rozglądamy się za zimowymi butami, szukamy puchowych kurtek i wygrzebujemy z szafy wełniane skarpety, w zestawie z syberyjską czapą. Na samą myśl o chłodzie dostajemy dreszczy i z obrzydzeniem wykrzywiamy twarz na wspomnienie o plusze. To nie sprzyja euforii, w którą wpadamy w dzień gorącego lata. Marazm i zniechęcenie, mylone często z depresją, nastrajają tylko do jednego - pozostania pod ciepłym kocykiem celem pogłębiania i rozwoju symbiotycznej relacji z własnym łóżkiem. 

Ale czy jesienno-zimowy okres musi oznaczać spadek energii wraz ze spadkiem temperatury? Brak zapału wraz z brakiem słońca? Smutek tylko dlatego, że za oknem leje? Warzywa już wykopane, ziemniaki w kopcu, zboże w workach, słoma w zapolach. Po żniwach już dawno, ale natura wie, że przyjemności trzeba dozować. Ot choćby dlatego, by nawet w środku zimy zrobiło się tak gorąco jak w upalny wakacyjny dzień. By czerpać radość z jej darów przez cały rok, a nie tylko przez kwartał. Trzeba jedynie umieć dostrzec piękno, które nas otacza, wykorzystać je i znaleźć sposób na jego konserwację. Ja próbuję, czasem się nawet udaje.  


*********************

Jesienne dobroci w walce z sezonowym przygnębiem :)

Osobiście doglądane, własnoręcznie wyhodowane.

Moje ukochane jesienne kwiaty - astry

Własny plon cieszy wyjątkowo

Tak wyglądają w pokoju na stoliku.....

....a tak na szafce w przedpokoju.

Działkowe winogrona z takim poświęceniem rwane przez Jabę :)

Orzechy trzeba teraz wysuszyć, wyłuskać i zaczekać na Boże Narodzenie

Kasztany czekają na swoją kolej - wskoczą do szklanej misy, by cieszyć oko w puchowo-białe dzionki


2 komentarze:

Kama-W pisze...

Ale duże winogrona! Mieszkasz w ciepłych krajach?

Belegalkarien pisze...

A skąd! U mnie dzisiaj jest tak samo zimno i deszczowo, jak u Ciebie:) A winogrona są takie duże tylko na zdjęciu :)